granica, streszczenia lektur, streszczenia ostatni dzwonek.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czegółoweŠ - artykuł chroniony prawem autorskim autor: Dorota BlednickaI.Zenon Ziembiewicz był postaciš powszechnie znanš w miecie. Każdy chyba kojarzył jego pochylonš sylwetkę i twarz z garbatym nosem, który jednym wydawał się przyjemnym i rasowym, a dla innych był jezuickim i nienawistnym. Wszyscy również kojarzyli postać mężczyzny z krótkš, lecz pięknš karierš, a jego samego postrzegano jako człowieka, który wiódł życie spokojne i dobrze zorganizowane. Dlatego też jego mierć i zwišzane z tym nieszczęcie, które spadło na dom Ziembiewiczów, wydawało się być nieoczekiwane i trudne do wyjanienia.Za życia Zenon oceniany był przede wszystkim na podstawie swojego charakteru, zasad i postępowania, które na pewno miało swojš motywację. Po mierci ludzie zaczęli go oceniać i postrzegać bardziej zewnętrznie, oceniajšc jednoznacznie jego romans z protegowanš żony jako pospolity skandal. Dziewczyna, z którš Zenon się zwišzał - Justyna Bogutówna - po całym zajciu przebywała we więzieniu. W miecie mówiono o jej histerycznym zachowaniu podczas ostatniej wizyty w biurze Ziembiewicza. Po aresztowaniu przyznała się do winy.Również lokalne gazety podawały krótkie wiadomoci, dotyczšce mierci Zenona i aresztowanej dziewczyny. Przedstawiano czyn Justyny jako niepoczytalny, a inna gazeta donosiła, że oskarżona udaje obłęd i ma zostać przewieziona do szpitala na obserwację.O samej Bogutównie wiedziano, że była dzieckiem wdowy, która służyła w okolicznych dworach jako kucharka. Po mierci matki, Justyna opiekowała się ciężko chorš osobš i w tym mniej więcej czasie zainteresowała się niš żona Ziembiewicza. Dzięki jej wstawiennictwu, Justyna dostała posadę sprzedawczyni, za po kilku miesišcach zaczęła pracować w cukierni. Po jakim czasie sama zrezygnowała z tej pracy. Miała opinię osoby inteligentnej, grzecznej dla klientów i pracowitej.Zenon natomiast był synem Waleriana Ziembiewicza i Joanny z Niemerów. Mieszkali w Boleborzy, należšcej do rozległych włoci rodziny Tczewskich, gdzie Walerian Ziembiewicz po stracie majštku swojego i żony, objšł stanowisko rzšdcy na kilka lat przed wojnš. Walerian rzšdził gospodarstwem uczciwie, choć nieumiejętnie, a ponadto znany był z licznych romansów, których nie ukrywał przed żonš. Do końca życia szczycił się klejnotem szlacheckim, o którym chętnie opowiadał. Wojna nie wpłynęła znaczšco na życie Ziembiewiczów. Pan Walerian, choć często mówił o tym, że czekał na wolnš ojczyznę, ostatecznie twierdził, że z owej wolnoci jedynie Żydzi co tak naprawdę majš.Dla Zenona Boleborza stawała się coraz bardziej obca, kiedy wracał do domu ze szkoły. Był uczniem pilnym i wzorowym, przywoził doskonałe wiadectwa. Z czasem zaczšł inaczej patrzeć na dom i rodziców, dostrzegajšc coraz więcej powodów do wstydu. Widział niedokształcenie matki, zaczynały go denerwować historie opowiadane przez ojca. W końcu zauważył również, że ojciec tak naprawdę nie robił nic, że zajmował się wyłšcznie chodzeniem po łškach i pilnowaniem chłopów.W tym czasie, a były to ostatnie wakacje Zenona, znał on już dom pani Kolichowskiej przy ulicy Staszica. To w tej kamienicy mieszkała Elżbieta Biecka, z którš Zenon spacerował w pobliskim sadzie i dzięki której poznał, czym jest szczęcie, majšce posmak cierpienia.II.Włacicielkš kamienicy była Cecylia Kolichowska, wdowa po rejencie, który po mierci zostawił jej dom, nieprzynoszšcy sporych zysków. Pani Cecylia była zamężna dwukrotnie i obydwa małżeństwa wpłynęły na jej postrzeganie wiata. Pierwszy mšż, Konstanty Wšbrowski, był socjalistš, który w niejasnych okolicznociach popełnił samobójstwo na krótko przed wybuchem wojny. Była to wielka miłoć Cecylii. Drugie małżeństwo zawarła raczej z rozsšdku, ze starszym od siebie o piętnacie lat, Aleksandrem Kolichowskim. Kolichowski okazał się mężczyznš zaborczym. Kontrolował każdy krok pani Cecylii. Kobieta liczyła, że ma zapewnionš spokojnš staroć, ale po mierci męża okazało się, że Aleksander nie był tak bogaty, jak sšdziła. Zmartwienia i gorycz małżeństwa z Kolichowskim oraz znalezione po jego mierci kwity, wiadczšce o jego niewiernoci, sprawiły, że Cecylia postarzała się i uważała się za sponiewieranš przez życie.ółoweŠ - artykuł chroniony prawem autorskim autor: Dorota BlednickaJej wiatem była głównie kamienica, którš starała się prowadzić i która dostarczała jej zmartwień, zwišzanych z lokatorami. Otaczajšce jš życie postrzegała poprzez podział kamienicy na piętra. Częć piwnic i strychu zamieniła na mieszkania, gdy znalazła się w trudnej sytuacji finansowej. Jednak ludzie, którym wynajmowała pokoje, zawsze tłumaczyli jej, że znajdujš się w trudnej sytuacji i nie płacili czynszu.Cecylia Kolichowska zajmowała zmniejszone o połowę po mierci męża mieszkanie na parterze, z wyjciem na ogród, z którego jedynie ona mogła korzystać. Szczególnym miejscem był salon, w którym kobieta starała się pomiecić wszystkie meble, przeniesione z innych pokoi. Pomieszczenie sprawiało wrażenie zagraconego, pełnego pamištek z ostatnich lat XIX wieku. Dla Zenona Ziembiewicza salon ten był najpiękniejszš rzeczš na wiecie. Dostrzegał przede wszystkim różnicę między tym miejscem a skromnym i ubogim salonem w swoim domu rodzinnym w Boleborzy. Na cianach salonu wisiały różne portrety, między innymi pierwszej żony Aleksandra Kolichowskiego. Od Elżbiety Zenon dowiedział się, że zwariowała i zmarła młodo. Przyczynš jej choroby było to, że nie mogła mieć dzieci.W salonie tym Zenon spędzał czas z Elżbietš. Był wtedy uczniem klasy ósmej i zjawiał się w domu Kolichowskiej prawie codziennie, by pomagać w nauce niezbyt zdolnej dziewczynie. Elżbieta domylała się, że chłopak jest w niej zakochany, lecz tak naprawdę Zenon wzbudzał w niej złoć i jak najgorsze uczucia. Często chciał odchodzić, kiedy traktowała le go, lecz wtedy dziewczyna zatrzymywała go i nakazywała przyjć kolejnego dnia. Elżbieta widziała w nim wyłšcznie chłopaka ubranego w spodnie, z których już dawno wyrósł. Jedynie w niedzielę, kiedy zjawiał się w innym ubraniu, uczesany i wymyty, musiała przyznawać, że jest w nim co ładnego. Jednak i to wywoływało w niej tylko wstręt.W tamtym okresie Elżbieta zakochana była miłociš, którš sama postrzegała jako tragicznš i prawdziwš. Uczuciem obdarzyła człowieka dużo starszego od siebie, żonatego, który był rotmistrzem i rzadko zjawiał się w miecie, kiedy wracał z frontu. Dziewczyna poznała Awaczewicza u nauczycielki francuskiego, panny Julii Wagner i tylko u niej mogła go widywać. Elżbieta była wiadoma tego, że Awaczewicz może w każdej chwili zginšć i dlatego włanie nazywała swojš miłoć tragicznš. Poprzez miłoć postrzegała wiat, a wszystko, co było poza tym uczuciem, stanowiło jedynie uzupełnienie jej wielkich uczuć. Nie marzyła nawet, by zostały odwzajemnione.III.Cecylia Kolichowska prowadziła bardzo samotne życie, które wypełnione było głównie obowišzkami, zwišzanymi z prowadzeniem kamienicy. Bardzo rzadko i niechętnie przyjmowała goci, choć zdarzały się sytuacje, że nie mogła uniknšć czyjej wizyty. Najczęciej odwiedzała jš stara przyjaciółka, Posztraska, która zresztš zajmowała jedno z mieszkań w kamienicy pani Cecylii i najczęciej zjawiała się, gdy potrzebowała pomocy.Jednak kilka razy do roku pani Kolichowska zmuszona była przyjmować goci. Najlepszš okazjš były imieniny Cecylii, przypadajšce 22 listopada. Zbierały się tego dnia dawne znajome Kolichowskiej, mniej lub bardziej w tych czasach ubogie, ubrane w suknie z minionych epok, lecz mimo wszystko dystyngowane. Jubilatka patrzyła na nie z trudnym do wyjanienia strachem. Nie mogła uwierzyć, że również się zestarzała. Przez pryzmat skupionych w jej salonie kobiet widziała upływ czasu, którego nie potrafiła uniknšć. Pamiętała swoje znajome z czasów młodoci i trudno jej było uwierzyć, że wojna, utrata bliskich i trudna sytuacja finansowa mogła je tak bardzo zmienić.Elżbieta, która również siedziała razem ze znajomymi pani Cecylii Kolichowskiej, czuła, że te kobiety nie potrafiš pogodzić się ze swojš starociš. Uważała, że staroć jest tylko dalszym cišgiem młodoci. Była przewiadczona o tym, że bardzo wyróżnia się z tego grona włanie dzięki swojej młodoci i miłoci do Awaczewicza. Przysłuchiwała się rozmowom o pogrzebach i wspomnieniach o mężu Kolichowskiej. Sama jednak nie brała udziału w wymianie zdań, której w milczeniu przysłuchiwała się również pani Cecylia.nie szczegółoweŠ - artykuł chroniony prawem autorskim autor: Dorota BlednickaW tym roku, kiedy Elżbieta była zakochana w Awaczewiczu, na imieninowym przyjęciu Cecylii zaczęto rozmawiać o służšcych. Kolichowska powiedziała, że to tacy sami ludzie jak inni, co potwierdziły jej znajome. Elżbieta wiedziała, że kłamiš, że dla nich służšca to osoba, która je sama w kuchni, ma osobne wejcie do domu i z której można się miać. Po chwili jedna kobieta dodała, że jej służšca stroi się co niedzielę i że jej zdaniem nie ma to sensu, druga stwierdza, że nie pozwoliłaby swojej służšcej ubierać się lepiej od niej i spotykać z żołnierzami. Inna z kolei, Warkoniowa, opowiada o głupocie swojej pracownicy, która po mierci jej męża nie chciała wpucić klientki i dopiero po paru minutach powiedziała, że pan mecenas pani nie przyjmie, bo włanie umarł. Warkoniowa dalej mówi o swojej służšcej Bogutowej, która była wdowš i w wieku czterdziestu lat zaszła w cišżę, za co Warkoniowa jš zwolniła. Póniej Bogutowš przyjęła na służbę hrabina Tczewska, a dziecko służšcej, Justynka, bawiło się z dziećmi państwa.Rozmowa zostaje skierowana na dzieci oraz kochanki mężczyzn, które kobiety postrzegały jako wrogie sobie i niepokonane. Dla zebranych w salonie znajomych pani Cecylii, kochanki były tymi, które otrzymywały pienišdze, dobrze wychodziły za mšż i w wieku pięćdziesięciu lat zachowywały swojš urodę. Żon...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]