fakty i mity 2012 640 23, Fakty i mity 2012

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Watykański prałat, sponsor polskiego biskupa, na usługach mafii
PRZYJACIEL PAPIEZY MORDERCĄ?
Â
Str. 3
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
Nr 23 (640) 14 CZERWCA 2012 r. Cena 4,20 zł (w tym 8% VAT)
Może nie wygramy Euro 2012,
ale i tak jesteśmy najlepsi
w Europie w piłkę kopaną.
A dokładnie – w afery korupcyjne
z nią związane…
Â
Str. 15
ISSN 1509-460X
Nr 23 (640)
8–14 VI 2012 r.
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Szukam żony
My tu – na łamach „FiM” – jak zwykle ujawniamy fakty
i obalamy mity, a cała Polska „koko Euro spoko”! Wszystkim
Czytelnikom kibicom życzymy wspaniałych wrażeń, natomiast
Czytelnikom niezainteresowanym piłką nożną – wiele odpor-
ności na wszechobecną futbolową nawałnicę.
PiS-owcy obchodzą 20-lecie „obalenia rządu Jana Olszewskie-
go”, rzekomo „pierwszego niepodległościowego premiera”, czy-
li odwołania go przez prezydenta Wałęsę i Sejm. Odwołanie
Olszewskiego miało związek z publikacją słynnej listy Macie-
rewicza, ówczesnego ministra spraw wewnętrznych. Olszewski
przepadł, ale dla Antka M. pomawianie innych o agentural-
ność stało się sposobem na życie i karierę wśród Wolaków.
O
d razu uprzedzam wszystkich Panów, że to nie jest
i na złe, niczym biblijna Rut – „dzielna niewiasta”. W ży-
ciu poznałem tylko jedną taką kobietę. Niestety, pędziłem
wtedy życie małżonka, więc poznałem ją z moim bliskim
kolegą. Mają dziś dwójkę dzieci i są bardzo szczęśliwi. A za-
tem to możliwe… I ostatnia cecha, a jednocześnie kolej-
ny powód, dla którego szukam przyszłej żony na łamach
„FiM”. Otóż całkiem niemałe znaczenie ma także świato-
pogląd przyszłej Pani K. Może to być jak najbardziej oso-
ba wierząca. Ale broń Boże praktykująca katoliczka! Wy-
starczy mi już osobistych przebojów z moim własnym na-
wróceniem i nawracaniem innych przez 16 lat na łamach
„Byłem księdzem”, „FiM”, a ostatnio z trybuny sejmowej.
To jest moja praca i powołanie. We własnej chałupie chciał-
bym mieć święty… a może raczej świecki spokój. W ogó-
le cenię spokój i je-
stem domatorem;
ostatnio, niestety, ra-
czej wirtualnym.
Na tym zakończę
przydługi spis moich
oczekiwań, bo ktoś
gotów pomyśleć, że
szukam anioła, a nie
zwyczajnej, fajnej
dziewczyny – bratniej,
kobiecej duszy. Każdy
ma wady i zalety, to
oczywiste. Ponadto
jedne i drugie bywa-
ją w związkach odbie-
rane subiektywnie,
na przykład dla gruba-
sa żona, która świet-
nie gotuje, okaże się
wysoce niewskazana;
podobnie pedantycz-
na czyścioszka będzie
utrapieniem dla notorycznego „siewcy” skarpetek.
A co, Dziewczyny, chcecie wiedzieć o mnie? Moje
drogi życiowe i poglądy znacie. Zdjęcia są w internecie.
Opinii przeciwników politycznych, aktualnych księży i by-
łej żony lepiej nie czytajcie, bo są tendencyjne. Uważam,
może nieskromnie, że jest ze mnie normalny, niegłupi fa-
cet. Lubię podróże, muzykę z lat 60.–70., zielony las, czy-
ste powietrze i czystą wodę, pływanie, wędkowanie (zo-
diakalna Ryba). Mam zawsze przed sobą kilka celów, do któ-
rych konsekwentnie dążę. W ogóle – pomimo zrzucenia
sutanny i mimo rozwodu – jestem od lat stały w poglą-
dach i z pewnością będę też stały w uczuciach. Podobno
zyskuję przy bliższym poznaniu

. Kiedyś napisałem w tym
miejscu, że chciałbym w swoim życiu odcisnąć na ziemi
głęboki ślad, coś po sobie zostawić, takie
non omnis mo-
riar
. Ale jak każdy człowiek (teoretycznie wyjąwszy du-
chownych katolickich) szukam też w życiu Miłości i cie-
pła rodzinnego. Zaczynałem już dwie drogi – jako ksiądz
i mąż – i drogi te przerwałem, nie ukończyłem. Jestem
przekonany, że do trzech razy sztuka. Dlatego Dziewczyny
– nie lękajcie się! NAPRAWDĘ! Przysyłajcie swoje oferty
na adres sekretariat@faktyimity.pl z dopiskiem „anons”
lub ewentualnie na moje konto na Facebooku. Mile wi-
dziane fotki i osobiste CV. Może to właśnie MY jesteśmy
sobie przeznaczeni

?
tekst dla nich. Właściwie to w ogóle nie jest komen-
tarz, tylko anons matrymonialny. Że czegoś takiego nigdy
przedtem nie było? No i fajnie, bomba! Jestem pierwszym
w Polsce (a może i na świecie) wydawcą i naczelnym ga-
zety, który szuka życiowej partnerki poprzez swoje własne
pismo. Jak doszło do tego wstydu/zaszczytu/desperacji/szan-
sy (niepotrzebne skreślić)? Jak wiecie, najpierw byłem księ-
dzem i o żeniaczce nie myślałem wcale. Po zrzuceniu su-
tanny założyłem przykładną rodzinę, zbudowałem dom, za-
sadziłem las i spłodziłem syna. Ale, jak to ostatnio często
bywa, w wieku średnim pozmieniały się małżonkom cha-
raktery – jednemu wyostrzyły wady, drugiemu zmysły…
Nastąpił rozwód bez orzekania winy. Była żona wyemigro-
wała na stałe za oce-
an, więc mam trochę
spokoju i chciałbym
ułożyć sobie życie
na nowo. Pro-
ste. I chyba natural-
ne. Szukam już od ro-
ku drugiej połówki ja-
błuszka/piłeczki/ser-
duszka, ale bez powo-
dzenia, ponieważ szu-
kam wyłącznie teore-
tycznie. Nie mam cza-
su na chodzenie
po hałaśliwych dysko-
tekach, nocnych klu-
bach czy zabawach
wiejskich, a poza tym
nie wiem, czy to naj-
właściwsze po temu
miejsca. Bywam co
prawda jako poseł
na akademiach, od-
czytach, rautach i piknikach, ale to chyba miejsca jeszcze
bardziej pod tym względem chybione. Dominują tam suk-
nie długie, gadki drętwe, oblicza przypudrowane – trudno
się rozeznać w terenie. Tak, niestety, wygląda moje życie
towarzyskie. Poza tym na okrągło praca, praca, praca…
Czyli posłowanie, gazeta, budowa ośrodka „FiM”. Totalny
brak czasu na szukanie kobiety. Pomyślałem zatem, że mo-
że moja przyszła żona zgłosi się do mnie sama. A przecież
jedyne kobiety, jakie mają okazję mnie poznać, to te z ła-
mów „Faktów i Mitów” – tajemnicze, nieznajome – Moje
Czytelniczki! I oto cała geneza mojego szaleńczego pomy-
słu. Zresztą podobno większość par poznaje się teraz
przez internet. To ja nie mogę przez własną gazetę?! A te-
raz przejdźmy do konkretów, czyli do wymiarów…
No nie, to żart! Wymiary to sprawa trzeciorzędna, po-
dobnie jak kolor włosów, oczu, proste nogi czy w ogóle
rasa taka czy inna. Aczkolwiek szczupła sylwetka jest mi-
le widziana. Wiek bogdanki też nie przesądza sprawy, choć
zaznaczam, że ja jestem młody duchem i świetnie czuję
się w towarzystwie 25+. Młode kobiety działają na mnie
rewitalizująco, a przy moich 45 wiosnach na karku to wkrót-
ce może mieć znaczenie. Tak więc młodość ducha i ciała
(które może dobrze wyglądać i po 40.) połączona z dojrza-
łością umysłu i emocji – to chyba właśnie TO, a raczej
TA. Moja wybranka ma być delikatna, kobieca i zrówno-
ważona. Ale powinna też mieć bogatą osobowość i wła-
sne zdanie, którym mogłaby mnie wspierać w życiowych
decyzjach. Ideałem byłoby, gdyby to zdanie i w ogóle swo-
je poglądy tudzież wiedzę mogła eksponować nie tylko
w mojej obecności, tj. publicznie, bez narażania siebie
(i mnie) na tzw. obciach. Jednak wykształcenie „na pa-
pierku” jest dla mnie naprawdę bez znaczenia. Myślę o part-
nerce życiowej, która będzie stała przy moim boku na dobre
Ksiądz Rydzyk ma większe ambicje niż jeden marny kanał
na cyfrowym multipleksie. Chce także stworzyć telewizję dla
dzieci i młodzieży. Nie musi, bo obecne media Rydzykowe
świetnie nadają się dla dzieci – prawie same bajki.
Rydzykowcy demonstrowali przed Parlamentem Europejskim
„pod Twą obronę” Telewizji Trwam. Krzyczeli: „Hańba!” (ulu-
bione pisowskie słowo) i zakładali sobie na twarze kagańce.
Ten ostatni pomysł bardzo nam się spodobał – przynajmniej
przechodnie będą się mogli czuć bezpieczniej, gdy „ojciec Ta-
deusz” wyprowadzi swoje bulteriery na ulice.
Odbyła się pierwsza rozprawa sądowa dotycząca pozwu, któ-
ry poseł Sławomir Kopyciński z Ruchu Palikota wytoczył rzecz-
nikowi Episkopatu Polski – ks. Józefowi Klochowi. Chodzi
o konferencję prasową z października 2010 roku, podczas któ-
rej Kloch zniekształcił raport posła Kopycińskiego i wyszydził
dane dotyczące rozmiaru złodziejstw Komisji Majątkowej. Ad-
wokat ks. Klocha ma nadzieję na ugodę…
Niejaki Witold Spiczyński z Młodzieżowego Klubu „Gazety
Polskiej” powiesił w Parlamencie Europejskim krzyż w pustej
sali obrad. Młodzian był gościem europosła Rycha Czarnec-
kiego z PiS. Ponoć chciał on pokazać, że „w Parlamencie Eu-
ropejskim nie ma symboli religijnych, mimo że wielu europo-
słów odwołuje się do wartości chrześcijańskich”. Tyle że jest
problem… Bo te wartości nijak się mają do wartości katolic-
kich – przemocy i arogancji.
Pobożni katolicy nie przestają w Polsce zwalczać Konwencji
Rady Europy ws. przeciwdziałania przemocy wobec kobiet. Pi-
szą w tej sprawie listy do min. Gowina; skuteczne, bo ratyfi-
kacja została zawieszona. I tak Krucjata Młodych uważa, że
dokument jest „antycywilizacyjny”, a Fundacja Mamy i Taty
boi się, że „jest szkodliwy dla demokratycznego państwa pra-
wa”. Jakiej demokracji i cywilizacji chcą zatem dla Polski
akolici Kościoła? Cywilizacji „ojciec prać!” (matkę).
W błyskawicznym tempie ustawę o przedłużeniu czasu pracy
do 67 roku życia podpisał prezydent Bronisław Komorowski,
który właśnie skończył lat 60. Tymczasem SLD zapowiada skie-
rowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego. Przy okazji Leszek
Miller zapowiedział wprowadzenie dobrowolnej przynależno-
ści do OFE. Pięknie, tylko gdzie Sojusz był, gdy przymus
OFE wprowadzano w Sejmie 14 lat temu?!
Po wpadce prezydenta Obamy nastąpiło w Polsce patriotycz-
ne poruszenie. Solidarna Polska zapowiedziała inicjatywę ka-
rania za kłamstwa historyczne. Podoba nam się ten pomysł
– gdyby za kłamstwa smoleńskie można było wsadzić wszyst-
kich PiS-owców, to problem IV RP byłby rozwiązany.
„Po 17 latach mogę powiedzieć, że Opus Dei czuje się w Pol-
sce bardzo dobrze” – wyznał Piotr Prieto, wikariusz regional-
nego prałata Dzieła. Nie wątpimy! Problem w tym, że świa-
tłych Polaków od kościelnego dobrego samopoczucia mdli.
Polityk PJN i biznesmen Maciej Polakowski zatrudnił Wiet-
namczyków przy szyciu luksusowej odzieży. Zatrudnił ich to-
talnie, bo zabrał im paszporty. Ponad 90 proc. zdesperowa-
nych pracowników w końcu od niego uciekło. Toczy się śledz-
two w sprawie „bezprawnego pozbawienia wolności”. Cóż, to
„Polska jest Najważniejsza”, a nie jacyś tam Wietnamczycy.
Jeśli wierzyć rewelacjom „New York Timesa”, więźniów w Gaun-
tanamo nie przybywa, ponieważ obecny prezydent USA nie
bierze jeńców – on podejrzanych o terroryzm po prostu zabi-
ja. Co tydzień odbywają się w Białym Domu „terrorystyczne
wtorki”, kiedy prezydent z dwoma doradcami typuje kandyda-
tów (na podstawie materiałów wywiadu) do odstrzelenia. Cza-
sem zabija się ich razem z całymi rodzinami. Kiedyś taką dzia-
łalność nazywano terroryzmem, teraz mówi się na to „woj-
na z terroryzmem”.
Kościół wynalazł unikalny patent na skalę światową – premię
za pedofilię. Diecezja Milwaukee płaci księżom pedofilom pre-
mie w wysokości 20 tys. dol., jeśli tylko dobrowolnie zechcą
odejść z Kościoła. Dlaczego? Bo to się Kościołowi opłaca! Za-
tem ksiądz, który chce odejść z Kościoła, na przykład ze wzglę-
du na małżeństwo, musi najpierw zgwałcić dziecko, aby zała-
pać się na finansową odprawę. Po prostu czysta ewangelia!
Romek
PS Od następnego numeru otwieram na dole tej stro-
ny mój własny Kącik Matrymonialny, w którym będę pu-
blicznie informował o postępach moich poszukiwań. Być
może wybranki pierwszego etapu

(oby choć jedna napi-
sała!!!) zgodzą się na zamieszczenie tutaj swoich zdjęć.
A na końcu wyprawimy huczne, redakcyjne weselisko! Mo-
że już za rok, na kolejnym zlocie Czytelników „FiM”?
Papież jest oburzony tym, jak media relacjonują skandal z prze-
ciekami z Watykanu. Jego zdaniem daje to „fałszywy obraz
Stolicy Apostolskiej”. Czy to znaczy, że tam u nich jest jesz-
cze gorzej?!
 Nr 23 (640)
8–14 VI 2012 r.
GORĄCY TEMAT
3
W
dniu 14 maja 2012
miesiąca wcześniej zniknęła w nie-
wyjaśnionych okolicznościach;
~
ścisły związek uprowadzenia
z aferą w Banco Ambrosiano i wa-
tykańskim IOR (Instytut Dzieł Re-
ligijnych) – sugerowano próbę wy-
warcia presji na Kościół, by zataił
informacje o relacjach obu tych in-
stytucji z mafią oraz praniu brud-
nych pieniędzy;
~
buzujące hormony Emanueli
– była rzekomo widywana w Londy-
nie, bądź jakimś klasztorze, a na za-
planowaną ucieczkę z domu wska-
zywał nawet kardynał
Silvio Oddi
(były prefekt Kongregacji Ducho-
wieństwa), który opowiadał gazecie
„Il Tempo”, że po lekcji muzyki
dziewczyna wróciła na chwilę do do-
mu i dopiero stamtąd pojechała
gdzieś dalej. „Nie mam pojęcia, co
się z nią stało, ale wiadomo, że wie-
le takich przypadków kończy się
odbywa wyrok za inne przestępstwa),
którego Minardi wskazała jako zaufa-
nego kierowcę De Pedisa. Mężczy-
zna wszystkiemu zaprzecza, ale do-
datkowe zeznania obciążające złoży-
ła jego była konkubina. Oprócz Virtù
zarzuty usłyszeli także
Angelo Cas-
sani
, pseudonim „Ciletto” i
Gian-
franco Cerboni
, zwany „Giggetto”
– byli podkomendni „Renatina”;
~
tuż po wspomnianych na wstę-
pie oględzinach krypty śledczy poje-
chali do Turanii, maleńkiego miastecz-
ka położonego niespełna 50 km od
Rzymu, gdzie przeszukali dom ks. pra-
łata
Piera Vergariego
(76 l.), byłego
rektora bazyliki św. Apolinarego – za-
ufanego i przyjaciela papieży JPII
i B16. Zabezpieczyli nośniki informa-
cji (dokumenty, dyski komputerowe),
po czym
oficjalnie ogłosili, że ducho-
wny jest podejrzany o współudział
w uprowadzeniu Emanueli Orlandi!
były po prostu dziełem przypadku”
– podkreśla prałat w specjalnym
oświadczeniu zamieszczonym na swo-
jej stronie internetowej.
W ramach wewnątrzmafijnych
rozliczeń 36-letni Enrico otrzymał 2
lutego 1990 r. kilka strzałów w gło-
wę. Zginął na miejscu, a pochowa-
no go na cmentarzu Verano. Ciąg
szybko po sobie następujących dal-
szych wydarzeń (z przełomu marca
i kwietnia) był zdumiewający:
~
6 marca celem uhonorowa-
nia zmarłego bardziej przyzwoitym
miejscem ks. Vergari wystawił wdo-
wie zaświadczenie, w którym czyta-
my, że „Renatino” był
„dobroczyń-
cą działającym na rzecz ubogich oraz
finansował wiele inicjatyw religijnych
i społecznych”,
a szczególnie zasłu-
żył się w
„formacji chrześcijańskiej
młodzieży”
. Faktem jest, że zbrod-
niarz był bardzo gorliwym katolikiem
miejsce spoczynku gangstera było
swoistą fajką pokoju między Ma-
glianą i mafią watykańską. Kilka mie-
sięcy po załatwieniu tej sprawy ks.
Vergari został nagle zwolniony z funk-
cji rektora bazyliki św. Apolinarego
i zaczął działać w Opus Dei.
~~~
Badając przeszłość prałata,
natknęliśmy się na bardzo inte-
resujący wątek polski.
Duchowny
pracujących niegdyś w centrali Ko-
ścioła mówi:
– Ksiądz prałat Vergari był zna-
nym łapówkarzem, ale także dobro-
czyńcą młodych księży studiujących
w Rzymie. Dawał im zarobić inten-
cjami mszalnymi, dobrze płacił za dy-
żury w konfesjonale. Ale tylko tym,
którzy mieli do niego „dojścia” lub
perspektywy awansu. Doskonale pa-
miętam, że na początku lat 90. jed-
nym z jego najbardziej hołubionych
podopiecznych był
Janusz Stepnow-
ski
, nowy biskup łomżyński (od li-
stopada 2011 r. –
dop. red.
). Z Po-
laków kręcących się wokół Vergarie-
go zaszedł najwyżej.
Księdza Stepnowskiego wyświę-
cił w 1985 r. bp
Juliusz Paetz
, któ-
ry po 15 latach pracy w Watykanie
otrzymał w styczniu 1983 r. sakrę i po-
sadę ordynariusza diecezji łomżyń-
skiej. Nie wiemy, co sprawiło, że kle-
ryk zdążył wpaść Paetzowi w oko…
W każdym razie zaraz po święceniach
Paetz zaoferował mu studia na pro-
wadzonym przez Opus Dei Uniwer-
sytecie Nawarry w Pampelunie (Hisz-
pania). Zakończył je w 1988 r. dok-
toratem z prawa kanonicz-
nego. Następnie pojechał
do Włoch, gdzie przez rok
uczył się języka, by 1 listo-
pada 1989 r. dostać etat
w watykańskiej Kongrega-
cji ds. Biskupów. Miał
wówczas 31 lat.
– Paetz cały czas go
pilotował, ale na starcie
Stepnowski adresował ko-
perty i naklejał znaczki,
więc zarabiał w kongregacji grosze.
Biedy jednak nie cierpiał, bo Verga-
ri bardzo mu pomagał – podkreśla
nasz rozmówca.
Porównanie dat śmierci De Pedi-
sa i początków kariery biskupa mo-
głoby sugerować, że ten ostatni nie
cierpiał biedy dzięki pieniądzom in-
kasowanym przez prałata od gangste-
ra, ale jesteśmy jak najdalej od uprosz-
czeń. Zaintrygowało nas wszakże, czy
ks. Vergari faktycznie był filantro-
pem, któremu diecezja łomżyńska
winna dziś okazywać wdzięczność
za ukształtowanie ordynariusza. Zwró-
ciliśmy się do ekscelencji z kilkoma
doprawdy niewinnymi pytaniami do-
tyczącymi okoliczności poznania rek-
tora rzymskiej bazyliki, form i czasu
trwania sponsoringu, a także daty ich
ostatniego spotkania.
„Biskup Janusz
Stepnowski nie będzie udzielał odpo-
wiedzi na przedstawione pytania”
–od-
pisał ks.
Jan Krupka
, rzecznik pra-
sowy diecezji. Jeśli więc nie chodzi
o fakt, że zadał je dziennikarz „FiM”,
to w czym tkwi problem?
ANNA TARCZYŃSKA
roku policyjni eks-
perci zeszli do pod-
ziemi rzymskiej ba-
zyliki św. Apolinarego, by dokonać
oględzin krypty, w której złożono cia-
ło
Enrica De Pedisa
, pseudonim
„Renatino”, byłego szefa Banda Del-
la Magliana, uchodzącej we Włoszech
za jedną z najgroźniejszych grup prze-
stępczych minionego stulecia. Zasad-
niczym celem wizyty było sprawdze-
nie, czy to faktycznie on spoczywa
w miejscu nieco (na pozór) nietypo-
wym dla świeckich bandytów (kan.
1242 Kodeksu prawa kanonicznego
zastrzega:
„W kościołach nie należy
grzebać zmarłych, chyba że chodzi
o Biskupa Rzymskiego, kardynałów
lub biskupów diecezjalnych, również
emerytowanych, którzy powinni być
chowani we własnym kościele”
) i czy
aby na pewno leży tam sam.
Za spiżową bramą
Prokuratura włoska ogłosiła, że podejrzanym
o współudział w uprowadzeniu Emanueli Orlandi
jest powszechnie znany duchowny.
W naszym dossier figuruje jako promotor
zawrotnych karier kilku polskich księży...
Wewnątrz tradycyjnej drewnia-
nej trumny znajdowało się „opako-
wanie” z cynku, a w nim jeszcze jed-
no miedziane. Nieboszczykiem był
ponad wszelką wątpliwość De Pedis,
co potwierdziły przeprowadzone
na miejscu badania. Wyniki eksper-
tyz innych szczątków z krypty będą
znane za kilka miesięcy.
Zainteresowanie prokuratury ma-
fiosem jest efektem zwrotu w śledz-
twie dotyczącym głośnego i bezpow-
rotnego zaginięcia 15-letniej
Emanu-
eli Orlandi
, córki świeckiego obywa-
tela Watykanu zatrudnionego w pre-
fekturze Domu Papieskiego. Przypo-
mnijmy, że dziewczynka uczęszczała
do liceum, a po południu uczyła się
gry na flecie w kościelnym instytucie
położonym tuż obok bazyliki św. Apo-
linarego. Gdy 22 czerwca 1983 r. wy-
szła z lekcji muzyki, zamiast do auto-
busu wsiadła (najprawdopodobniej)
do ciemnego bmw i... wszelki ślad
po niej zaginął, choć w poszukiwa-
niach brali udział najlepsi fachowcy
(także ze służb specjalnych krajów
NATO), a papież
Jan Paweł II
oso-
biście apelował do porywaczy, aby
zwrócili dziewczynie wolność.
Czyjeś niewidzialne ręce tak po-
ciągały wówczas za sznurki (anonimo-
wymi telefonami oraz listami), by skie-
rować zainteresowanie śledczych na:
~
Mehmeta Alego Agcę
ior-
ganizację „Szare Wilki”. W tym wy-
padku nieznany mężczyzna domagał
się od papieża natychmiastowego
uwolnienia zamachowca z więzienia
w zamian za życie Emanueli oraz 16-
-letniej
Mirelli Gregori
(córka rzym-
skiego restauratora), która półtora
w domach publicznych i haremach
Wschodu” – sugerował hierarcha.
Podobnych „śladów” było mnó-
stwo, ale wszystkie prowadziły w śle-
pe uliczki...
~~~
Według najnowszej hipotezy śled-
czych, opartej na zeznaniach dwóch
„skruszonych” gangsterów z Maglia-
na oraz
Sabriny Minardi
, wielolet-
niej kochanki szefa organizacji, Ema-
nuela została zwabiona do bazyliki
św. Apolinarego i wywieziona stam-
tąd przez ludzi De Pedisa.
„Błagam
cię, tylko nie zrób tego w świętym
miejscu”
– miał powiedzieć duchow-
ny, który w nocy z 22 na 23 czerwca
przekazał bandytom dziewczynę. Gdy
oszołomioną narkotykami wynosili
z zakrystii, jeszcze żyła. Nie wiadomo,
jak zginęła, w każdym razie po kilku
dniach przetrzymywania w zidentyfi-
kowanym już mieszkaniu ciało, zapa-
kowane w plastikowy worek, wrzuco-
no do przemysłowej betoniarki na
obrzeżach Rzymu lub ukryto na cmen-
tarzu Prima Porta (wersje świadków
różnią się w niektórych detalach).
Motyw? Podobno chodziło o wy-
raźny sygnał dla ludzi zarządzających
watykańskimi finansami, że żarty się
skończyły i jeśli Kościół nie odda pie-
niędzy pożyczonych przez mafię
do przeprania, następnym w kolej-
ce będzie ktoś znacznie ważniejszy
niż córka szeregowego urzędnika...
Podchodząc do tych nowych
ustaleń z ostrożnością, należy pod-
kreślić, że:
~
10 marca 2010 r. prokuratura
włoska ujawniła, że podejrzanym o za-
bójstwo jest
Sergio Virtù
(obecnie
Oddany JPII – prałat Vergari
Jak szanowany kapłan związał się
z gangsterem? Dzięki pomocy wło-
skiego dziennikarza ustaliliśmy, że
równolegle ze sprawowaniem funk-
cji zarządcy bazyliki ks. Vergari był
jednym z trzech kapelanów rzym-
skiego więzienia Regina Coeli, gdzie
„Renatino” odbywał karę pozbawie-
nia wolności. Ciekawostką jest fakt,
że pozostali kapelani (franciszkanin
o.
Gianfranco Girotti
, późniejszy
biskup i kierownik w Penitencjarii
Apostolskiej – najwyższym trybuna-
le kościelnym rozpatrującym spra-
wy sumienia – oraz ks.
Pietro Pre-
stinizi
) mieli za pazurami tyle bru-
dów, że pierwszemu postawiono za-
rzuty pośrednictwa w nielegalnych
kontaktach (m.in. wynoszenie listów)
uwięzionych mafiosów z przebywa-
jącymi na wolności kolegami (udo-
wodniono mu łączność z głównym
„skarbnikiem” Magliany), a drugi był
z tego samego powodu aresztowany.
Ksiądz Vergari przytulił do ser-
ca samego Enrica De Pedisa. Gdy
ten odbył już karę, spotykali się na-
dal.
„Grafik mojej posługi w bazyli-
ce nie był tajemnicą, więc wiedział,
kiedy jestem na miejscu, i przycho-
dził, a niektóre spotkania w mieście
i marzył za ży-
cia o spoczywa-
niu na wieki
w kościele. Prałat nakazał kobiecie,
żeby z tym papierkiem odwiedziła
kardynała wikariusza Rzymu (osobi-
sty namiestnik papieża na diecezję
rzymską), którym był wówczas
Ugo
Poletti
, sprawujący ponadto funkcję
przewodniczącego Konferencji Epi-
skopatu Włoch;
~
10 marca kard. Poletti wydał
pisemne zezwolenie (celem przedło-
żenia władzom komunalnym) na
przeniesienie zwłok do bazyliki św.
Apolinarego;
~
24 kwietnia w najwyższej ta-
jemnicy De Pedisa przeprowadzo-
no do kościelnej krypty.
Ile ta przyjemność kosztowała?
Carla De Pedis
przyznaje, że bar-
dzo dużo, a mąż zapłacił za miejsców-
kę w świątyni na długo przed śmier-
cią.
Włoskie media wymieniają
kwotę będącą równowartością 400
tys. euro.
Prałat zapewnia, że „zwy-
czajową darowiznę” przeznaczył
na misje, remont bazyliki oraz po-
moc dla ubogich księży. Nikt tego nie
potwierdził… Tzw. źródła dobrze po-
informowane twierdzą, że specjalne
Bp Janusz Stepnowski
Nr 23 (640)
8–14 VI 2012 r.
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
POLKA POTRAFI
Termometr w pochwy!
Prowincjałki
Znieczulał pacjentów, choć sam był
znieczulony. 47-letni anestezjolog ze
szpitala w Gubinie pracował podwpływem morfiny. Za wystawienie
dwójki pacjentów na bezpośrednie zagrożenie śmiercią grozi mu do 10 lat
więzienia.
ZNIECZULONY OGÓLNIE
Polki katoliczki! Kupcie córkom
poradnik „O kobiecości”. Idealny
prezent na pierwszą komunię, uro-
dziny i w ogóle...
Ogłoszenie mniej więcej takiej
treści ukazało się na świętych porta-
lach. Autorka dzieła, które 9-letnim
dziewczynkom miało zastąpić rower-
ki czy iPady (nie wiem, co teraz jest
na topie), to
Jadwiga Pulikowska
,
żona
Jacka
. Mojego ulubieńca! Ten
to Jacek Pulikowski pisze poradniki
dla narzeczonych i żonatych. Czytam
wszystkie z wypiekami na twarzy i de-
kolcie. Czytam i nie wierzę. Pisał
już o tym, że okres narzeczeński to
dla kobiety czas na obserwację ślu-
zu i zabawy z termometrem – żeby
zaciążyć zaraz po ślubie. Pisał o tym,
żeby narzeczeni unikali
„pocałunków,
które można by określić jako ssąco-
-tłoczące”.
No i żeby nie mieszkać
– jego mać! – ze sobą przed ślubem,
bo każdy pozamałżeński stosunek ro-
bi z niewiasty „bezpłatną prostytut-
kę”. Lepiej zacisnąć uda i czekać.
Wróćmy do Pulikowskiej, która
do tej pory ukrywała się za małżon-
kiem, garami i pieluchami. Pani Ja-
dwiga odchowała troje dzieci (lichy
wynik, biorąc pod uwagę męża gło-
siciela Słowa Bożego i zabezpiecza-
nie się termometrem) i jest – uwa-
ga, długa nazwa – diecezjalną dorad-
czynią Duszpasterstwa Rodzin.
Jak na katolickie – zatem patriar-
chalne – małżeństwo przystało, na
dzień dobry we wspomnianym porad-
niku wypowiada się pan mąż. I to
pierwsza ważna lekcja dla małych czy-
telniczek i ich mamuś!
„Ponad wszel-
ką wątpliwość wiem, że żadna kobie-
ta nie osiągnie szczęścia, szukając go
na terenach sprzecznych z jej macie-
rzyńską naturą. A
mówienie kobiecie,
że ona sama najlepiej wie, co dla niej
dobre, jest klasycznym podszeptem sza-
tana

– twierdzi pan Jacek, który cie-
szy się, że jego żona wypowiedziała
się pisemnie w temacie kobiecości. Bo
to kobieta ideał – po ślubie „bez wa-
hania i żalu” odrzuciła propozycję
intratnego stypendium w Stanach, że-
by siedzieć w domu i rodzić.
Później głos zabiera sama autor-
ka i stwierdzić trzeba… termometry
są na topie! Zastępują wibratory i grę
wstępną. Dają mnóstwo radości od sa-
mego rana, bo mierzenie następuje
tuż po przebudzeniu. Tak czy siak,
państwo Pulikowscy uwielbiają o nich
opowiadać. Oboje.
Zadaniem dobrej matki jest przy-
uczenie córki, jak to dobrze być ko-
bietą – czytamy. I znów o mierzeniu!
Z termometrem warto zapoznawać
od małego – twierdzi pani Jadwiga.
Zapoznawać i tłumaczyć, że dogłęb-
ne samooglądanie posłuży w przy-
szłości szczęśliwemu zaciążeniu.
„Czy
nie pięknie jest, kiedy taka 10-letnia
dziewczynka zawoła swoją mamę
na dobranoc i powie: »Mamusiu, ja
już się nie mogę doczekać, kiedy ja
wreszcie będę miała to jajeczkowa-
nie!«”
– bredzi pani Pulikowska i opo-
wiada, że ona sama uwielbia poran-
ne zabawy z ciepłomierzem. Bo to
poza wszystkim kilka minut dłużej
w pościelach.
Znam pewną przełożoną zakon-
ną, która wszystkim siostrzyczkom
każe sobie codziennie ten termo-
metr wkładać i mierzyć… – opowia-
da autorka.
W ciążę niby nie będą zachodzi-
ły, ale dopochwowa samoobserwacja
to ważna rzecz – czytamy. Chodzi
o sprawdzenie ogólnej ciepłoty ciała,
tyle że większość użytkowników tego
„gadżetu” – także kobiet – do tego
rodzaju pomiarów używa… pachy.
Zakapturzona znajoma pani Puli-
kowskiej mówi swoim podwładnym:
„Siostrzyczki, rano można tylko w imię
Ojca i Syna... i sięgać po termometr!”.
JUSTYNA CIEŚLAK
„Mam dość!” – oświadczył 51-latek,
który oddał się w ręce policjantów
w komendzie w Kolnie. Na ów krok zdecydował się po tym, jak przez
5 dni uciekał piechotą, z plecakiem. Zanim zdecydował, że jednak odpo-
wie za kilka kradzieży z włamaniem, przeszedł 70 kilometrów.
ŚCIGANY
Drogówka z Piekar Śląskich zatrzy-
mała wędrującego ulicami mężczy-
znę, który nic nie robił sobie z tego, że śmiertelna dawka alkoholu w or-
ganizmie to 4, no góra 5 promili! On miał ich we krwi 8,2! Skąd jest, do-
kąd zmierza i jak się nazywa – nie pamiętał. 11-cyrfowy numer PESEL wy-
recytował natomiast bez zająknienia!
MOCNY W LICZBACH
Do Rud Raciborskich turyści ściąga-
ją, aby oglądać lokalny pałac cyster-
sów. Wkrótce będą mieli dodatkową atrakcję, bo w jego bezpośrednim są-
siedztwie powstanie oczyszczania ścieków. Do niej beczkowozami będą
zwożone odchody z całej okolicy – 20 śmierdzących pojazdów dziennie.
ŻYCIE DWORSKIE
Świętowało dwóch 15-latków z gmi-
ny Józefów. Był grill, kiełbaski, no
i alkohol. Interweniowała policja i pogotowie. A to dlatego, że chłopcy
upili się do tego stopnia, że jeden z nich wymagał interwencji lekarskiej.
Żaden z nich nie był też w stanie dmuchnąć w alkomat.
Opracowała WZ
DZIEŃ DZIECKA
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Ja się nie podpisuję pod pomysłem klauzuli sumienia dla farmaceutów.
Bez przesady! To może zaraz wprowadzimy klauzulę sumienia dla pra-
cowników stacji benzynowych, bo sprzedają prezerwatywy?!
(Ewa Kopacz, marszałek sejmu)
To nie tylko źli Niemcy i głupi Amerykanie mówią o „polskich obozach
śmierci”, ale sami tak mówimy! Na dowód cytuję szkolną lekturę i jed-
no z najważniejszych polskich dzieł o Zagładzie – „Medaliony” Zofii Nał-
kowskiej, w której pada literalnie to samo określenie, którego użył Oba-
ma. Czy Tusk i Kaczyński uważają, że Nałkowska i uczone na niej mi-
liony Polaków obrażają polski naród i negują istnienie Hitlera? Cała ta
ogólnonarodowa reakcja na wypowiedź Obamy wydaje mi się głosem Pol-
ski wiecznie urażonej i niepewnej siebie.
(Sławomir Sierakowski, publicysta)
To wy – Janie Pospieszalski, Rafale Ziemkiewiczu, Wojciechu Cejrowski
– znaleźliście się ramię w ramię w składzie komitetu honorowego Mar-
szu Niepodległości razem z kibolami i faszystami. To dziś są wasi sojusz-
nicy! To o Was był słynny reportaż BBC.
(Wojciech Maziarski, publicysta)
Szanowni hierarchowie, myślicie, że Kościół jest jak skała? Że nie ma
się co przejmować laicyzacją i buntem? Nie chciałbym was straszyć, ale
dinozaury też chyba myślały, że są wieczne.
W
brew temu, co się sądzi, najbardziej zapa-
zagraża mojemu życiu duchowemu. Teraz patrzę na to
z zupełnie innej, świeckiej już perspektywy, ale dosko-
nale rozumiem moje ówczesne motywacje.
Terlikowski w swoich atakach na apostatów napi-
sał o jedno zdanie za dużo. Mianowicie stwierdził, cy-
tując jakiegoś księdza, że
„kto rezygnuje z Kościoła ka-
tolickiego, skazuje się na potępienie.
Nie można mówić,
że Kościół to coś zupełnie innego niż Chrystus
”.
Wiem,
że takie narcy-
styczne poglądy
nadal w Kościele
katolickim tu i ów-
dzie funkcjonują,
ale za każdym ra-
zem, gdy czytam
coś takiego, to przechodzi mi po plecach dreszcz zgro-
zy. Ile trzeba pychy, jakiego trzeba tupetu, aby tym
wszystkim potwornościom, na które składa się historia
i dzień dzisiejszy Kościoła, dorabiać twarz Chrystusa!
Bo wyobrażam sobie, być może naiwnie, że dla Terli-
kowskiego słowo „Chrystus” jeszcze coś być może
znaczy na poziomie religijnym.
Próba utożsamienia Chrystusa z Kościołem katolic-
kim jest dla mnie właśnie rodzajem pobożnego bluź-
nierstwa, jednego z najbardziej wyrafinowanych, jakie
znam.
Bo obraża się nim Boga rzekomo wjego obro-
nie
, a de facto w interesie instytucji, na której usługach
się pozostaje. Strojenie się katolicyzmu w Chrystusowe
szaty to plucie w twarz milionom ofiar Kościoła. Nie
tylko tym pomordowanym ogniem i mieczem, zamęczo-
nym w lochach inkwizycji, ale także tym upodlonym,
na przykład przymusowym nawróceniem. Królestwo
Chrystusa, według jego własnej deklaracji, „nie jest z te-
go świata”. Królestwo papieży jest nim jak najbardziej,
także w sensie dosłownym, prawnomiędzynarodowym.
To nie jest to samo królestwo.
miętali w obrażaniu tzw. uczuć religijnych
nie są ateiści, lecz ludzie wierzący.
Kiedy chrześcijaństwo było jeszcze młode, padało
ofiarą kpin ze strony tzw. pogan. Gdy nabrało sił, szy-
dziło ze swoich adwersarzy, przewracało im święte po-
sągi i burzyło świątynie. A dla większego upodlenia
przeciwników budowało na ich miejscu własne. Pole-
mika chrześcijań-
sko-żydowska to
XX wieków szy-
derstw i oskarżeń.
Matkę Jezusa Ży-
dzi posądzali o złe
prowadzenie się,
a chrześcijanie uznawali synagogi za miejsca kultu dia-
bolicznego. Początki takiego zacietrzewienia widać już
w Nowym Testamencie. W czasach nieco późniejszych
Marcin Luter
oblewał papieski Kościół i samych pa-
pieży najgorszymi pomyjami, a katolicy nie byli mu dłuż-
ni. Zatem ateistyczne kpiny to czasem dziecinne igrasz-
ki wobec kolubryn, z jakich strzelają wzajemnie do swych
uczuć ludzie pobożni.
Piszę o tym w nawiązaniu do histerii, jaką w nie-
których kręgach wywołał Tydzień Apostazji. Media
katolickie straszyły apostatów zgubnymi skutkami od-
stępstwa: „To odtrącenie Boga!” – wołał redaktor
To-
masz Terlikowski
. Problem (dla Krk) w tym, że wie-
lu ludzi odchodzi z Kościoła katolickiego ze względu
na Boga właśnie, a nie przeciwko niemu. Gdy sam od-
chodziłem z Kościoła 21 lat temu, moim pytaniem nie
było, „czy będę podobał się Bogu, gdy odejdę z Ko-
ścioła”, ale przeciwnie – „czy można podobać się Bo-
gu, pozostając katolikiem”. Uznałem, że nie można,
dlatego odszedłem bez strachu. Byłem przekonany, że
trwanie w Kościele, który już dawno porzucił Ewangelię,
RZECZY POSPOLITE
Pobożne bluźnierstwa
(jw.)
Ambasadorowie USA i Wielkiej Brytanii wsparli gejowską manifestację
w Warszawie. Wszyscy, którym zależy na podmiotowej pozycji Polski, po-
winni jasno stwierdzić, że nasi sojusznicy przekroczyli linię, której przekra-
czać nie powinni.
(Piotr Skwieciński, dziennik „Rzeczpospolita”)
Przez opieszałość niektórych katolików do parlamentu weszło wielu lu-
dzi, którzy nie powinni byli się tam znaleźć, którzy mają wyraźną opcję
ateistyczną.
(ks. Ireneusz Skubiś, redaktor tygodnika „Niedziela”)
W jednej z krakowskich parafii prowadziłem drogę krzyżową po ulicach. I na-
raz ktoś na mój widok krzyczy: „Pedofile, pedofile!”. Nic o mnie nie wie,
pierwszy raz widzi na oczy i tak krzyczy.
(bp Grzegorz Ryś)
Wybrał AC
ADAM CIOCH
Nr 23 (640)
8–14 VI 2012 r.
NA KLĘCZKACH
5
potrzeb oraz zainteresowań kultural-
nych społeczności lokalnej” urząd
miejski sfinansuje wykonanie arty-
stycznej oprawy muzycznej kościel-
nych imprez religijnych. W 2012 ro-
ku zamówienie publiczne łowickiego
magistratu obejmuje koncerty or-
kiestry dętej o czasie nie krótszym
niż 60 minut. I tak urząd miejski spon-
soruje 7 czerwca obsługę muzyczną
uroczystości… Bożego Ciała (msza
św. w bazylice katedralnej i procesja
ulicami miasta); 14 czerwca – obsłu-
gę uroczystości 13 rocznicy wizyty
JPII
w Łowiczu (msza św. w bazyli-
ce); 14 października – obsługę
XII Dnia Papieskiego w Łowiczu
(msza św. w bazylice i złożenie kwia-
tów pod pomnikiem JPII); 24 grud-
nia – obsługę pasterki w łowickiej ba-
zylice. W prymasowskim Łowiczu na-
wet rocznica odzyskania niepodległo-
ści 11 listopada schodzi w cień wo-
bec obchodzonego w tym terminie
święta św. Wiktorii Patronki Łowi-
cza, kiedy to zamówiona przez mia-
sto orkiestra dęta ma uświetniać mszę
w bazylice oraz przygrywać do mar-
szu kościelnej procesji wędrującej uli-
cami miasta.
KLĘKAJĄ BEZ MYDŁA
NA SKONANIE
PARAFIANOM
Minister
Michał Boni
– odpo-
wiedzialny za negocjacje z Episko-
patem – zaproponował wydłużenie
tzw. okresu przejściowego przy za-
mianie Funduszu Kościelnego
na odpis z podatku dochodowego
z 2 do 4 lat. Oznacza to, że w tym
okresie Kościoły będą dostawać ka-
sę zarówno z budżetu, jak i z odpi-
sów wiernych! Mówi się też coraz
częściej, że jeśli biskupi się nie zgo-
dzą, to takiej zamiany w ogóle nie
będzie, czyli zostanie tak jak do-
tąd. Ale do klękania
Tuska
ma po-
noć nie dojść...
Kościół zakończył okres spo-
wiedzi i komunii wielkanocnej. Te-
raz parafianom, którzy nie dopeł-
nili tego katolickiego obowiązku
i nie stawili się w konfesjonale w ce-
lu zreferowania swoich grzechów,
dżentelmeni w sutannach grożą…
wydzwonieniem i życzeniem śmier-
ci. „W niektórych parafiach jest
kultywowany zwyczaj bicia w dzwo-
ny na skonanie tym wszystkim pa-
rafianom, w których sercach umar-
ła łaska uświęcająca i nie przyjęli
z lenistwa komunii świętej w okre-
sie wielkanocnym. Pamiętajmy, że
Miłosierdzie Boże jest wielkodusz-
ne, ale nie naiwne i infantylne. Bóg
kiedyś upomni się o utracone z le-
nistwa dobro” – informuje pro-
boszcz parafii pw. Ducha Święte-
go w Winowie.
pod auspicjami LPR brał udział
Ro-
man Giertych
ze swoimi łysymi
chłopcami. W Opolu faszyzujący
ONR był w tym roku współorgani-
zatorem pochodu. Chęcią do pu-
blicznego okazywania miłości do ży-
cia (nienarodzonego) i rodziny (wg
katolickich wzorców) środowiska ko-
ścielne zapałały na złość marszom
gejów i lesbijek i to dlatego termin
przemarszów zbiega się z termina-
mi marszów równości. Maszerowa-
no m.in. pod hasłem: „Rodzina re-
ceptą na kryzys”. Szczególnie pro-
pagowana przez Kościół rodzina
wielodzietna…
BÓG, PIŁKA,
OJCZYZNA
MaK
Tuż przed Euro 2012 czeskie me-
dia opublikowały poradnik kibica,
w którym informują rodaków, co
w Polsce można zjeść, co zwiedzić,
jacy są polscy fani itd. W poradni-
ku można również odnaleźć wywiad
z trenerem Czechów
Vernerem
Liczką
, który o Polakach powiedział
krótko:
„Nie ma dla nich większej
wartości niż wiara w Boga i piłka”.
Liczka wie, co mówi, ponieważ
w przeszłości zdarzyło mu się pra-
cować z polskimi drużynami.
ASz
SIKORSKI NIE PĘKAŁ
MaK
Nie jesteśmy fanami
Radka Si-
korskiego
, ale tajny dokument upu-
bliczniony jako przeciek z Watyka-
nu pokazuje, że nasz minister do-
prowadził nuncjusza apostolskiego
w Polsce do białej gorączki. Mia-
nowicie w czerwcu 2011 roku,
po brukselskich wypowiedziach
Ry-
dzyka
przeciwko Polsce (mówił
o „totalitaryzmie” rządu), Sikorski
wysłał do Watykanu notę protesta-
cyjną, na którą – wedle narzekań
nuncjusza
Celestiona Migliore
– „nie pozwoliłyby sobie Kuba ani
Sudan”. Przy okazji wyszło na jaw,
że w rozmowie z nuncjuszem były
wiceminister spraw zagranicznych
Jan Borkowski
(PSL) najwyraź-
niej dystansował się wobec swoje-
go przełożonego.
KOŚCIÓŁ CIĘ
DOPADNIE
AK
Około 80 tys. młodych katoli-
ków spotkało się w tym roku na zjeź-
dzie w Lednicy. Uczestnicy modli-
li się, zawodzili i jedli zupę szcza-
wiową z jajkiem, którą ponoć świę-
ta siostra
Faustyna
nakarmiła że-
braka, który okazał się później Je-
zusem… Zjazd odbył się pod ha-
słem: „Miłość cię znajdzie”, choć
sądzimy, że odpowiedniejsze było-
by: „Kościół cię dopadnie w każ-
dej szkole i przedszkolu”.
MaK
HIGIENA
SPOWIEDNIA
„Myjcie zęby przed spowiedzią”
– zachęca swoich czytelników „Su-
per Express” ustami ks.
Bogusła-
wa Kowalskiego
. Zachęta nie ma
podtekstu erotycznego, lecz higie-
niczny – to wyraz troski o dobre sa-
mopoczucie spowiedników zagro-
żonych wyziewami z ust wiernych.
W jakim innym kraju świata prasa
codzienna tak bardzo dba o dobro
i komfort kleru, że apeluje do wier-
nych, by myli zęby?
AK
MONOPOL
NA HANDEL
EUROSOLIDARNI
Trwające właśnie mistrzostwa Eu-
ropy w piłce nożnej chce wykorzystać
Ewa Stankiewicz
i jej „solidarni” po-
plecznicy. Tym razem „prawdziwi Po-
lacy” codziennie, przez cały okres tur-
nieju, będą się pojawiać na Krakow-
skim Przedmieściu w Warszawie i roz-
dawać przyjezdnym kibicom swoje
ulotki, w których czytamy m.in.:
„Pol-
ski prezydent zamordowany w Rosji”
,
„Oddajcie wrak samolotu”
,
„Witajcie
w Polsce. Polacy solidarni z Rosjana-
mi w walce z KGB i z Putinem”
itd.
To się nazywa polska gościnność, głu-
pota czy jakoś tak…
Kościelne święta od zarania dzie-
jów tradycyjnie związane były z do-
konywaniem zakupów. Obowiązują-
cy obecnie w Polsce ustawowy zakaz
handlowania w Boże Ciało niczego
w tej kwestii nie zmienił. Wręcz prze-
ciwnie – zamknięcie supermarketów
spowodowało jedynie, że handel roz-
kwitł wzdłuż trasy przemarszu pro-
cesji. W związku ze świętem Bożego
Ciała prezydent Żyrardowa poinfor-
mował „że – wzorem lat ubiegłych
– stoiska handlu okolicznościowego
będą usytuowane wzdłuż ul. Naru-
towicza (od strony ul. Mareckiego,
w kierunku kościoła pw. Matki Bo-
żej Pocieszenia) oraz na ul. Ściegien-
nego. W przypadku dużej liczby han-
dlujących dopuszcza się ustawienie
stoisk w dalszej części ul. Narutowi-
cza, w kierunku ul. Limanowskiego
(…). Za handel inkasenci Targowi-
ska Miejskiego będą pobierać opła-
tę targową”.
BEZ SERCA
MaK
Poza katolikami przedstawicie-
le wyznania prawosławnego i ewan-
gelickiego oraz judaizmu zostali
wciągnięci w hecę o nazwie: „Ser-
ce Łodzi”. Chodzi o rekonstrukcję
wielkiego dzwonu katedralnego
(i dwóch mniejszych). Inauguracja
dzwonienia jest przewidziana na 10
czerwca. Mniejsze dzwony to „Świę-
ty Władysław”, nazwany tak na cześć
abp.
Władysława Ziółka
, i „Świę-
ty Ireneusz”, który nosi imię ks.
Ire-
neusza Kuleszy
, proboszcza kate-
dry. Grupa złożona z 35 dzieci czte-
rech wyznań dostała legitymacje
„strażników dzwonu”. Hierarchom
uwiecznionym na dzwonach gratu-
lujemy skromności, a innowiercom
– naiwności, która pozwoliła im zro-
bić z siebie strażników katolickości
Łodzi. Trochę to wstyd…
MaK
MaK
AMBASADA
PONADCZASOWA
LEKTURA DUCHOWA
Robert Van Handel
, były fran-
ciszkanin skazany w latach90. na 8
lat więzienia za pedofilię, wydał
niedawno swój pamiętnik, w któ-
rym opisuje, jak wykorzystywał sek-
sualnie i fotografował nagich chłop-
ców. Pedofil wspomina m.in. o mło-
dzieńczym chórze, którym się opie-
kował: „Był spełnieniem moich naj-
skrytszych marzeń. Stanowił też
nieprzerwany dopływ atrakcyjnych
młodych chłopców”. Publikację pa-
miętnika próbował zablokować Ko-
ściół (sic!), ale sąd zezwolił na je-
go wydanie.
Posłowie Ruchu Palikota – wcze-
śniej
Jonasz
z trybuny sejmowej,
a ostatnio
Armand Ryfiński
– po-
stulują likwidację ambasady polskiej
przy w Watykanie, bo w Rzymie Pol-
ska ma już jedną placówkę – akre-
dytowaną przy Republice Włoskiej.
Utrzymywanie zatrudniającej 5 osób
placówki przy kieszonkowym pań-
stewku watykańskim kosztuje pol-
skiego podatnika ponad 650 tys. eu-
ro rocznie, czyli około 3 mln zł. MSZ
nie ma jednak zamiaru ruszać biur-
ka ambasador
Hanny Suchockiej
,
bo Watykan należy do państw, „wo-
bec których polskie interesy mają
charakter ponadczasowy”… Tak na-
pisał do posła wiceminister
Jan
Borkowski
(patrz wyżej).
MaK
ASz
RÓWNOŚĆ I TĘCZA
Najprawdziwsza niebiańska tę-
cza – biblijny znak pokoju Jahwe
– towarzyszyła uczestnikom Parady
Równości w Warszawie podczas jej
zakończenia. Także latające jajka
i woda święcona lana przez kato-
lickich faszystów. Ulicami stolicy
przeszło około 5 tys. osób, w tym
kilkoro parlamentarzystów z Ruchu
Palikota, a także ambasador Wiel-
kiej Brytanii. W kraju homofobicz-
nym i katolickim niewątpliwym suk-
cesem m.in. corocznych parad jest
przekonanie społeczeństwa o bra-
ku równych praw dla gejów i lesbi-
jek w Polsce – zauważa to ponad 50
proc. Polaków.
AK
ASz
NIE MA GŁUPICH
W łódzkim seminarium du-
chownym „wyświęcono” 6 nowych
księży. Za rok szykuje się tylko 3.
A za dwa… „Gdy ja przyjmowałem
święcenia, było nas kilkudziesię-
ciu…” – z nostalgią wspomina ks.
Jacek Kacprzak
, prefekt semina-
rium.
ODLOTOWY EKSPERT
Profesor
Binienda
, „najwybit-
niejszy ekspert” z zespołu
Antonie-
go Macierewicza
ds. zbadania ka-
tastrofy smoleńskiej, został zapro-
szony przez polską prokuraturę woj-
skową na konsultacje. Ale profeso-
ra wcięło. Macierewicz szuka teraz
swojego speca od brzóz i łamania
skrzydeł po USA. Profesor (o ile
istnieje!) najwyraźniej nie chce
współpracować, gdyż zaraz po za-
proszeniu uciekł za ocean.
ASz
MaK
MaK
OBROŃCY ŻYĆ
POCZĘTYCH
BURMISTRZ
PRYMASOWSKI
W 50 miastach Polski odbyły się
„Marsze dla życia i rodziny” zorga-
nizowane przez środowiska kato-
lickie. Mało kto pamięta, że w pierw-
szym takim marszu w 2006 roku
Krzysztof Jan Kaliński
, bur-
mistrz Łowicza, postanowił, że „w ra-
mach pobudzania i zaspokajania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • radiodx.htw.pl
  •