fakty i mity 2012 644 27, Fakty i mity 2012
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
S
PiS
EK PRZECIW IN VITRO
Â
Str. 9, 26
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
Nr 27 (644) 12 LIPCA 2012 r. Cena 4,20 zł (w tym 8% VAT)
Dwa sanktuaria pod tym samym wezwaniem Matki Boskiej Bolesnej Królowej Polski
konkurują w wyścigu o najbrzydsze miejsce na ziemi. Ostatnio maszkary w Licheniu wyraźnie
przebił Kałków ze swoim zamczyskiem – Golgotą cierpiącego Narodu Polskiego – gipsowymi
orłami i betonową repliką Tu-154M. Brytyjski dziennik „Daily Mail” nazwał to dzieło
najbardziej przerażającym pomnikiem w dziejach…
Â
Str. 14-15
ISSN 1509-460X
Nr 27 (644)
6–12 VII 2012 r.
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Non possumus
Narodowy Fundusz Zdrowia nęka lekarzy, a lekarze – na szczę-
ście nieliczni – nękają pacjentów. Wypisują recepty na 100 proc.
odpłatności, bez ubezpieczenia. A może te wszystkie plagi me-
dyczne zrzucić na Arłukowicza, zdymisjonować go i znaleźć
kogoś, kto będzie znał się na zarządzaniu służbą zdrowia?
Rząd pod hasłem wprowadzenia ulg prorodzinnych kombinu-
je tak, aby nie wydać ani złotówki więcej – prawa do ulgi po-
datkowej na jedno dziecko nie będą miały osoby najzamożniej-
sze, za to na hojne odpisy załapią się rodziny wielodzietne, o ile
osiągną odpowiednie dochody. Tym sposobem kasa nie popły-
nie do naprawdę najbiedniejszych, ale m.in. do zamożnych wie-
lodzietnych katolików (w tym polityków) z Opus Dei i PiS.
Z
ajmowanie się w polskim parlamencie demaskowaniem
– jest to, czy nie dochodzi przypadkiem (wbrew ustawie
o systemie ubezpieczeń społecznych) do podwójnego opła-
cania przez budżet państwa składek emerytalnych i rento-
wych za duchownych – raz za pośrednictwem Funduszu
Kościelnego, a po raz drugi – przez państwową szkołę w związ-
ku z pracą katechety lub kapelana. Takie działanie podnosi-
łoby duchownym podstawę przyszłej emerytury. Ale znani
z pobłażliwości (sic!) urzędnicy skarbowi i ci z ZUS mają to
wszystko w nosie. Podobnie jak to, że duchowni korzystają
także z pośredniego wsparcia budżetu państwa i samorzą-
dów na opłacenie swoich składek. Środki publiczne są bo-
wiem przeznaczane na pokrycie kosztów funkcjonowania pro-
wadzonych przez Kościół pla-
cówek (płatnych) typu: przed-
szkola, szkoły, szpitale, domy
opieki, hospicja, uczelnie wyż-
sze. Pracuje w nich co naj-
mniej 6207 sióstr zakon-
nych, 700 braci zakonnych
i kilkuset księży. Budżet pań-
stwa płaci także składkę zdro-
wotną za duchownych podej-
mujących studia na publicz-
nych i prywatnych uczelniach
(łącznie z kościelnymi).
Jak już zaznaczyłem
– nas, badaczy tych niezliczo-
nych, niczym nieuzasadnio-
nych nadużyć i przywilejów,
ciągle zaskakuje ponadnatu-
ralna (cudowna?) wręcz gorliwość urzędasów „przebogate-
go” polskiego państwa w wynajdowaniu wszelkich możli-
wych sposobów dogadzania klerowi. Na przykład uchwałą
z 13.06.2001 r. Sąd Najwyższy Izba Administracyjna Pracy
i Ubezpieczeń Społecznych uznał, że nauczanie religii prowa-
dzone w punkcie katechetycznym przed wprowadzeniem re-
ligii do szkół w 1989 roku jest równoważne z pracą nauczy-
ciela w szkole publicznej. Okres ten więc wlicza się do sta-
żu pracy obecnych księży katechetów, czyli uprawnia ich
do wcześniejszych świadczeń emerytalnych, dodatku za wy-
sługę lat oraz nagrody jubileuszowej. Takich uprawnień nie
mają nawet nauczyciele w szkołach koranicznych!
Mówiliśmy też o innych przejawach państwa wyznanio-
wego. Armand na przykład zestawił ze sobą dwa najnow-
sze skandaliczne wyroki sądowe – „zawiasy” dla księdza mo-
lestanta z miejscowości Mała i odszkodowanie dla jego
ofiar (po 600 zł!), a z drugiej strony – skazanie Dody na pra-
ce społeczne i 6 tys. zł grzywny za to, że pan Ryszard No-
wak – tropiciel sekt – wraz z senatorem Kogutem poczuli
się obrażeni rzekomym obrażeniem przez piosenkarkę auto-
rów Biblii, których nawet nie było na sali…
Na koniec konferencji oznajmiłem, że wobec tak licz-
nych nadużyć, przypadków łamania prawa i wielkiej, anty-
polskiej ofensywy sił klerykalnych powołuję do życia (i do wal-
ki!) Zespół Parlamentarny ds. Świeckiego Państwa.
Dziennikarze nagrywali, rejestrowali, a nawet zadali dwa
pytania. I tyle. Gdyby nasza konferencja nie dotyczyła przy-
wilejów księży i Krk, tylko na przykład banków i bankow-
ców – byłaby chryja na całą Polskę. A tak – cisza. Poza Su-
perstacją, która wie, co to rzetelna informacja, po południu
były tylko krótkie wzmianki w TVP Info i TVN24 o powsta-
niu nowego Zespołu w Sejmie i fragment mojej wypowie-
dzi z tym związanej.
Ale zapewniam, że wkrótce będzie o nas głośno. Bo my,
panowie biskupi, też
non possumus
! Za tydzień napiszę o no-
wym Zespole i o naszej ofensywie.
przejawów państwa wyznaniowego to orka na ugorze.
Odpowiadam w Klubie RP za relacje państwo–Kościół, czyli
za walkę z klerykalizacją. Jest to walka narodowo-wyzwo-
leńcza. Przekonuje mnie o tym każdy dzień pracy w Sejmie
i w redakcji „FiM”. Jak to się mówi – gdzie nie ruszysz, tam
śmierdzi. Ja sam, moi dziennikarze i koledzy posłowie z Klu-
bu ciągle odkrywamy nowe przykłady bezczelnej ekspansji
hierarchów i świeckich klerykałów. Przeraża nas strach, głu-
pota, a najczęściej – zwyczajna zdrada interesów narodo-
wych, jakiej dopuszczają się urzędnicy państwowi i samo-
rządowi. Podczas każdej sesji Sejmu organizuję 2–3 konfe-
rencje prasowe, podczas któ-
rych wytykam nowe skanda-
le i nowe nadużycia. Dzienni-
karze, owszem, przychodzą,
a co się potem z tego ukazu-
je w mediach? Niewiele lub
zgoła nic. Czy to dla dyrekto-
rów programowych i właści-
cieli stacji prawda nazbyt
ostra? Za bardzo porażająca?
Coś jak film erotyczny przed
dobranocką? Fakty dowodzą,
że to prawda po prostu nie-
wygodna na drodze do karie-
ry czy utrzymania stołka.
Wszyscy pamiętają martyro-
logię dziennikarza, który po-
równał papieża do „prowin-
cjonalnego wikarego”. A tu przecież nie chodzi o jeden epi-
tet, ale demaskowanie systemowego ograbiania polskiego
narodu z miliardów złotych. Oto przykład z ostatniego posie-
Konferencja prowadzona przez posła Armanda Ryfińskie-
go i przeze mnie trwała ponad pół godziny. Zacząłem od nie-
zwykle bulwersujących informacji dotyczących obronione-
go przez klerykałów Funduszu Kościelnego, a zupełnie nie-
znanych opinii publicznej. Dowodziłem, że rząd nie wie, na co
przeznacza ogromne pieniądze podatników: za ilu duchow-
nych, jakich kościołów opłaca składki na ubezpieczenie zdro-
wotne i emerytalne. Jeden z dowodów: 17 maja 2011 ro-
ku Tomasz Siemoniak, ówczesny sekretarz stanu w byłym
Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, w od-
powiedzi na interpelację poselską oświadczył: „Ministerstwo
Spraw Wewnętrznych i Administracji nie posiada danych,
na podstawie których można byłoby ustalić, jaka liczba du-
chownych poszczególnych wyznań korzysta z powyższych
składek”.
Wiemy w „FiM”, że wszelkiej maści osób duchownych
jest w Polsce 54 105. Około 50 tys. to urzędnicy watykań-
scy. Dla porównania: biskup Starokatolickiego Kościoła Ma-
riawitów oświadczył, że w ciągu ostatnich lat tylko pięciu
spośród 26 jego duchownych korzystało z Funduszu Kościel-
nego. Tymczasem biskupi Krk ciągle nawijają makaron na uszy,
że ich podopieczni „tylko w części partycypują w Funduszu”.
Nigdy nie mówią przy tym o sobie… I nie bez powodu!
Bi-
skupi rzymskokatoliccy to bowiem najlepiej zarabiająca
grupa społeczna w Polsce, zwolniona z jakiejkolwiek da-
niny na rzecz państwa. Ich średni dochód miesięczny
w ujęciu rocznym wynosi ok. 100 tys. zł („FiM” 2/2011)
Tylko ci zatrudnieni na państwowych uczelniach w charak-
terze wykładowców płacą podatek od tego śmiesznego dla
nich dochodu. Większość operuje zupełnie w szarej strefie
i nie płaci NIC – ani symbolicznego ryczałtu, jaki płacą księ-
ża na parafiach, ani też zwykłego PIT, gdyż – jak sami oświad-
czają – kurie nie zawierają z nimi umów o pracę. Należy są-
dzić, że za tych milionerów wszelkie składki opłaca również
Fundusz Kościelny, ale to już wielka tajemnica wiary. Podob-
ną niewiadomą – o czym również mówiłem na konferencji
„Euro miało być skokiem cywilizacyjnym, a skończyło się pod każ-
dym względem klęską” – oświadczył Jarosław Kaczyński pod-
czas specjalnie zwołanej w tej sprawie konferencji prasowej.
Cóż… Ze smutkiem, ale i pewną dozą przerażenia trzeba
skonstatować, że człowiek, który o mały włos nie został prezy-
dentem Polski, żyje w jakimś Matriksie zaludnionym przez de-
mony własnej wyobraźni, przez koty i inne Błaszczaki.
Znany jest nareszcie powód, dlaczego nasi piłkarze nawet nie
wyszli z grupy Euro 2012, nie mówiąc już o większych sukce-
sach. Otóż stało się tak, bo przed każdym kolejnym meczem
nie mieli mszy świętej, żaden z ich nie odmówił różańca, na-
wet nie chciało im się uroczyście zawierzyć Bogu siebie i dru-
żyny! Jeden Tytoń próbował przebłagać Stwórcę, no ale co on
sam może? Tak powody klęski kadry Smudy objaśnił w nie-
dzielnym kazaniu słynny Natanek, ksiądz Natanek.
Nawet ultraprawicowe środowiska przyznają po cichu, że jesz-
cze kilka takich pomysłów Kaczora jak ten z więzieniem za in
vitro, a poparcie dla PiS spadnie poniżej 15 proc. Prawicowe
portale przeprowadziły sondaż wśród swojaków (!) na temat
ustawy zabraniającej sztucznego zapłodnienia. Jego wynik: 95
proc. Polaków katolików wybrało opcję ankiety brzmiącą: „To
absurd, ta metoda daje nadzieję bezdzietnym”.
Na świecie urodziło się właśnie 5-milionowe dziecko z pro-
bówki. Gdyby wszędzie obowiązywało zaproponowane przez
PiS prawo, to setki tysięcy lekarzy siedziałoby w więzieniach.
Ruch Palikota postanowił w okresie wakacyjnym udać się ze
specjalnymi przyczepami kempingowymi do 160 miejscowości
w całym kraju, aby spotykać się z ludźmi. Na tę rozpoczętą już
akcję zareagował m.in. poseł PiS Stanisław Pięta i wezwał do „na-
rodowej deratyzacji” i „oczyszczania Polski z lewackiej hoło-
ty”, czyli do atakowania przyczep. Pięta jest znany z chamstwa;
wyznał kiedyś, że marzy mu się politykowanie za pomocą pi-
stoletu. Cóż, nieodrodny syn swojego zabójczego Kościoła.
„Zaledwie” 2 proc. Polaków deklaruje, że przestało chodzić
do kościoła w wyniku antyklerykalnej działalności Ruchu Pali-
kota, pism w rodzaju „Faktów i Mitów” i innych ateistycznych
akcji – cieszy się Instytut Statystyki Krk. Nawet jeśli wierzyć
ISK, to – dobry Boże! – ZALEDWIE 2 PROCENT? Toż to 760
tysięcy dorosłych ludzi! Jak się Instytut zgodzi, to możemy In-
stytutowi nawet buzi dać za tę wiadomość.
Ostatnie wyniki badań ww. Instytutu, wskazujące na stale ma-
lejącą liczbę wiernych, bp Pieronek skomentował tak: „Lepiej,
żeby w Kościele było mniej ludzi, ale bardziej wartościowych”.
No pewnie, może więc doczekamy czasu, że w Krk będzie tyl-
ko Pieronek, Głódź, Dziwisz, redaktorzy Pospieszalski z Terli-
kowskim, no i może jeszcze paru milionerów.
„Platforma jak PZPR”, „Palikot do więzienia”, „Smoleńsk jak
Poznań”, „Norymberga dla Putina”, „Zdrajcy, zdrajcy, zdraj-
cy!” – takimi „patriotycznymi” transparentami i okrzykami
„prawdziwi” Polacy uczcili obchody rocznicy rozjechanego przez
czołgi poznańskiego Czerwca ’56. Poza tym wszyscy zdrowi.
Jan Tomaszewski, niegdysiejszy bramkarz, a obecnie poseł PiS
(ach ta ewolucja!), odszedł z Klubu Wybitnego Reprezentan-
ta Polski. Odejściem uprzedził wyrzucenie go na zbity pysk
za słowa, że się wstydzi, iż kiedyś grał z orłem na piersi. Po je-
go wypowiedzi, że „w kadrze powinni grać wyłącznie »prawdzi-
wi« Polacy, a nie jakieś znajdy”, też się wstydzimy.
Kempa Beata przeprosiła, że poręczyła za kibola – bandziora
Starucha – i „ma nadzieję, że sąd surowo go ukarze”. Od mo-
mentu, gdy Kempa żądała zwolnienia „patrioty i prawdziwego
Polaka” z aresztu, żadna nowa wieść o przestępczych wyczy-
nach bandziora nie napłynęła. Co się Kempie stało? Nagły
atak przyzwoitości? Skąd! Po prostu po takich i podobnych
numerach ziobrystów popiera już cały 1 procent Polaków.
Czy naprawdę chcemy żyć w kraju, w którym lekcję religii ru-
guje się ze szkół, a krzyż usuwa z przestrzeni publicznej? – za-
pytał retorycznie podczas niedzielnego kazania biskup Piotr
Libera. Ponieważ zapytał grzecznie, więc my równie grzecznie
odpowiadamy: Tak, chcemy! Bardzo!!!
Profesor Jan Hartman ironizuje na swoim blogu, że zamiast
stawiać setki kolejnych pomników JPII (600 już jest) oraz na-
zywać następne szkoły, place i ulice imieniem papieża Polaka,
można by oszczędniej nazwać nasz cały kraj Rzeczpospolitą Pol-
ską imienia św. Jana Pawła II i cały problem załatwiłby się kom-
pleksowo. Boimy się takich pomysłów. A nuż bloga prof. Hart-
mana czyta na przykład Dziwisz i dozna olśnienia?
JONASZ
PS Ponieważ bezczelne kłamstwo „Rzeczpospolitej”, ja-
kobym był agentem SB, nie zdechło, lecz tu i ówdzie poku-
tuje, zmuszony byłem wszcząć procedurę autolustracji.
Nr 27 (644)
6–12 VII 2012 r.
GORĄCY TEMAT
3
N
asze szczególne zainte-
Gdy Urbański już sobie poczy-
tał, z dniem 1 czerwca 1998 roku
wrócił za biurko szefa poznańskiej
Delegatury, zaś w listopadzie, na
otarcie łez za wszystkie dotychcza-
sowe przykrości i z okazji Święta
Niepodległości, dostał – na wnio-
sek swojego kolegi
Zbigniewa Now-
ka
, pełniącego akurat funkcję kolej-
nego szefa UOP – Złoty Krzyż Za-
sługi za „wzorowe pełnienie służby”.
Pod jego rządami doszło w Po-
znaniu do największego chyba skan-
dalu w historii UOP. Oto na przeło-
mie 2001 i 2002 roku w Delegaturze
Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospo-
darki Mieszkaniowej w Poznaniu.
– Podczas pewnej imprezy opo-
wiadał, że tylko formalnie był po-
za Agencją i prowadził wówczas
„pod przykryciem” wykłady na jed-
nej z poznańskich uczelni. Chlubił
się statusem niezatapialnego w służ-
bach specjalnych. Bardzo mizerne
umiejętności merytoryczne zręcznie
rekompensuje gierkami kadrowymi,
w których wręcz się lubuje – tak cha-
rakteryzuje kolegę oficer z ABW.
Urbańskiego odkurzył w 2006
roku Macierewicz. Okazało się, że
Warszawy na stanowisko swojego za-
stępcy. Za jakież to dokonania?
– Najbardziej sensownym wytłu-
maczeniem jest ich stara, niemalże
„rodzinna” znajomość z czasów
UOP-ABW. W służbach koleżeń-
skie układy są czasem ważniejsze
niż kompetencje. Reszka mógł rów-
nież kalkulować, że utrzyma się dłu-
żej niż te trzy miesiące, i chciał mieć
jednego człowieka, poprzez które-
go skanalizuje wpływy Antka za-
miast kilkuset „dłużników wdzięcz-
ności” rozproszonych po różnych
jednostkach – tłumaczy oficer.
katastrofie smoleńskiej. Dziwnym
trafem do mediów związanych z PiS-
-em zaczęły wkrótce wyciekać eks-
kluzywne informacje, a Macierewicz
co rusz zaskakiwał opinię publicz-
ną jakimiś nowinkami. Przecieków
upatrywano w prokuraturze (pełno-
mocnicy pokrzywdzonych mają do-
stęp do akt śledztwa), bagatelizu-
jąc tropy wiodące do naszej „firmy”,
ale gdyby ktoś się pokusił o porząd-
ną analizę, wyszłoby czarno na bia-
łym, że pewne tajemnice zostały
upublicznione, zanim dotarły do pro-
kuratury – podkreśla osoba zwią-
zana z centralą SKW.
Czyżby Nosek stracił węch?
– Zapewne orientuje się w re-
lacjach utrzymywanych przez pod-
władnych z Macierewiczem i
Ma-
riuszem Kamińskim
(były szef
CBA, obecnie wiceprezes PiS –
dop.
red.
), ale chyba mu to nie prze-
szkadza. Być może oszołomiły go
opary kadzidła, bo w SKW co rusz
odbywają się imprezy religijne, a ka-
pelan ks. płk
Robert Mokrzycki
czuje się tu jak na plebanii – ironi-
zuje nasz rozmówca.
~~~
Sympatyzująca z PiS „Rzeczpo-
spolita” ogłosiła przed kilkoma mie-
siącami, że odejście Noska z SKW
jest „niemal przesądzone”, zaś zwol-
nione miejsce zajmie Urbański lub
drugi z dotychczasowych zastępców
– płk
Maciej Hermel
. Nikt inny,
choć na równorzędnym stanowisku
pracuje jeszcze płk
Dariusz Pilarz
.
Czas pokazał, że gazeta pretendu-
jąca do miana wiarygodnej wróży-
ła z fusów, ale nie w tym rzecz.
O wiele ciekawszy jest fakt, że rów-
nież Hermel ma wobec pana Anto-
niego potężny dług wdzięczności...
– Wywodzi się z WSI, gdzie zdo-
łał dojść do funkcji zastępcy szefa
oddziału, więc raczej nie zaliczał się
tam do orłów. I choć podwaliny
pod jego awans położył Reszka, po-
wołując na pierwsze poważne sta-
nowisko dyrektora Biura Analiz,
to Macierewicz dał referencje, za-
liczając mu na piątkę „test” z lojal-
ności podczas weryfikacji. Lansuje
się w SKW jako niestrudzony obroń-
ca interesów żołnierzy zawodowych,
ale środowisko wojskowych wyraź-
nie się od niego odcina. Uważają,
że był jednym z tych, którzy fasze-
rowali nowych panów „rewelacja-
mi” i ewidentnymi zdradami opu-
blikowanymi w słynnym raporcie z li-
kwidacji WSI, a prawdopodobnie
nawet jego współautorem – ocenia
były policjant pracujący dziś w kontr-
wywiadzie.
I pomyśleć, że SKW przyświe-
ca sentencja: „Rana może być opa-
trzona, obelga – darowana, ale ten,
kto wyjawił tajemnicę, nie ma już
nadziei”...
resowanie Służbą Kontr-
wywiadu Wojskowego
jest pochodną (nie)sła-
wy
Antoniego Macierewicza
, twór-
cy i pierwszego szefa tej formacji
(w okresie październik 2006 – listo-
pad 2007), oraz jego aktywności wy-
rażającej się m.in. w nieuleczalnym
nękaniu prokuratury (przy okazji
także mediów) zawiadomieniami
o przestępstwach, a nawet publicz-
nym ujawnianiu nazwisk „podejrza-
nych” żołnierzy lub funkcjonariu-
szy operacyjnych. Poszukując od-
powiedzi na retoryczne w gruncie
rzeczy pytanie, skąd czołowy śled-
czy PiS zna różne aktualności z wnę-
trza tylko tej jednej specsłużby, wzię-
liśmy tym razem pod lupę kilku pa-
nów oficerów mających Macierewi-
czowi coś do zawdzięczenia. Okaza-
ło się, że on wcale nie jest taki sza-
lony, na jakiego wygląda...
~~~
Służbą Kontrwywiadu Wojsko-
wego dowodzi namaszczony przez
PO gen. bryg.
Janusz Nosek
, ale
realną władzę nad jednostkami „li-
niowymi” sprawują jego trzej zastęp-
cy, spośród których najdłuższy staż
i największe wpływy ma płk
Maciej
Urbański.
Na temat Noska moż-
na się wiele i łatwo dowiedzieć, choć-
by z Wikipedii. Urbański ma tylko
nazwisko na oficjalnej stronie inter-
netowej SKW. A szkoda, bo jego
kariera jest znakomitą ilustracją po-
lityki (niekoniecznie kadrowej)
w służbach specjalnych III i IV RP.
Popatrzmy...
Ten dyplomowany rolnik zaliczył
u schyłku Peerelu krótki polityczny
flirt ze Zjednoczonym Stronnictwem
Ludowym (satelita PZPR), a później
był w Poznaniu „numerem jeden”
Konfederacji Polski Niepodległej.
Z jej ramienia objął przewodnictwo
komisji weryfikującej funkcjonariu-
szy rozwiązanej Służby Bezpieczeń-
stwa oraz zdobył mandat radnego
miejskiego w kadencji 1990–1994.
Po wstąpieniu do Urzędu Ochro-
ny Państwa błyskawicznie awanso-
wał i dzięki wparciu Macierewicza
(wówczas minister spraw wewnętrz-
nych w rządzie
Jana Olszewskie-
go
) został w 1992 roku szefem De-
legatury UOP w Poznaniu. Mimo
spektakularnego upadku patrona
utrzymał się na posadzie w okresie
trzech kolejnych premierów, a wy-
padł na chwilę z gry dopiero u schył-
ku
Włodzimierza Cimoszewicza
,
kiedy to 1 maja 1997 roku ówcze-
sny szef UOP
Andrzej Kapkowski
,
pozostawiając Urbańskiego w służ-
bie, odwołał go ze stanowiska za „błę-
dy w kierowaniu Delegaturą”.
Zaraz po zwycięstwie Akcji Wy-
borczej Solidarność (październik 1997
roku) wrócił do łask i zaraz trafił
na sam szczyt. Dostał w centrali UOP
posadę dyrektora Biura Kadr i Szko-
lenia, czyli stanowisko kluczowe
z punktu widzenia politycznych nad-
zorców, a fascynujące dla amato-
rów rozdawania kart, bo przecież nie
jest tajemnicą, że teczki personalne
są lekturą wartą każdych pieniędzy.
Cichoczarni
Cichoczarni
przeprowadzono kontrolę kompu-
terów służbowych funkcjonariuszy.
Chodziło o sposób wykorzystywa-
nia przez nich internetu. Wynik był
nie zapomniał o swoim dawnym pro-
tegowanym i powołał go od razu
na stanowisko dyrektora Inspekto-
ratu SKW w Poznaniu. Czy można
Gdy Reszka zmagał się z ostry-
mi atakami prawicowych mediów
zarzucających mu czystki kadrowe
i „szukanie haków” na kadrę powo-
łaną pod rządami PiS („Tam są po-
dejmowane różnorodne działania
wobec młodych ludzi, którzy two-
rzą kadrę SKW. Chce się tych lu-
dzi po prostu złamać. Wywrzeć ta-
ką presję, aby przerażeni i zastra-
szeni oskarżali siebie nawzajem czy
też mnie” – łkał Macierewicz w ga-
zecie o.
Rydzyka
), Urbański umac-
niał swoją pozycję, ściągając z Po-
znania na kierownicze stanowiska
drużynę najbardziej zaufanych
współpracowników.
O instytucjach zajmujących się wywiadem
i kontrwywiadem statystyczny obywatel wie
jedynie tyle, że istnieją. Tak zresztą
być powinno. Niechlubny wyjątek stanowi
Służba Kontrwywiadu Wojskowego.
zaskakujący. Okazało się, że sprzęt
zainstalowany w gabinecie kapita-
na
K.M.
, zastępcy Urbańskiego, wy-
korzystywano do ściągania z sieci
zdjęć oraz filmów
„o charakterze
pornograficznym, poruszającym
aspekty pedofilii i zoofilii”
(tak okre-
ślili to w sprawozdaniu kontrole-
rzy). Nagie dzieci, kopulujące z ludź-
mi psy... Co ciekawe, ktoś zaba-
wiał się oglądaniem tego paskudz-
twa permanentnie – zdaniem spe-
cjalistów informatyków – „przez
znaczną część dnia pracy”.
Na marginesie odnotujmy, że
K.M. włos z głowy nie spadł (we-
dług naszych informatorów kolek-
cja porno była prawdopodobnie pro-
wokacją – efektem wewnętrznej ry-
walizacji o wpływy i stołki), bo po
przekształceniu UOP w Agencję
Bezpieczeństwa Wewnętrznego
(maj–czerwiec 2002) awansował
do Warszawy. Zajmował tam róż-
ne gabinety, by ostatecznie zakoń-
czyć karierę na stanowisku szefa De-
legatury ABW w Poznaniu. Niedaw-
no odszedł ze służby na emeryturę
(w wieku 50 l.) i jest obecnie człon-
kiem zarządu pewnej spółki działa-
jącej w branży ciepłowniczej oraz
zasiada w radzie nadzorczej innej
(zbieranie i przerób śmieci, roboty
kanalizacyjne).
Tymczasem Urbańskiemu afera
z K.M. odbiła się czkawką (z tą pro-
wokacją było najwyraźniej coś
na rzeczy...), bo już w lipcu 2002 ro-
ku szef ABW
Andrzej Barcikow-
ski
spuścił go do „rezerwy kadro-
wej”. Nie mamy pewności, czy po-
został – jak to się często praktyku-
je – na tzw. niejawnym etacie, w każ-
dym razie krzywdy mu nie zrobili,
powierzając funkcję wiceprezesa
z tego wyprowadzić wniosek o łą-
czącej obu panów silnej więzi zaufa-
nia oraz zobowiązań?
– Zdecydowanie tak, bo również
Urbański wyróżniał się patologiczną
Gen. Nosek (z lewej) i szef żandarmerii gen. Mirosław Rozmus
awersją do ludzi z rozwiązanych Woj-
skowych Służb Informacyjnych. Nasz
Inspektorat był jedynym w kraju,
gdzie nie znalazł dla siebie miejsca
żaden pozytywnie zweryfikowany żoł-
nierz. Nawiasem mówiąc, był też naj-
niżej ocenianym spośród terenowych
jednostek SKW pod względem osią-
gnięć w pracy operacyjnej i taka oce-
na utrzymuje się, niestety, do dnia
dzisiejszego – ubolewa kontrwywia-
dowca z Poznania.
Gdy wydawało się, że po wyko-
paniu Macierewicza z SKW jego pu-
pil zostanie odsunięty na boczny tor
lub wybierze emeryturę, ten nagle...
awansował! Płk
Grzegorz Reszka
(p.o. szefa SKW w okresie listo-
pad 2007 – luty 2008), wybrany
ad
hoc
przez
Tuska
do posprzątania
bałaganu, ściągnął Urbańskiego do
– Przez dłuższy czas sprawował
bezpośredni nadzór nad zespołem,
który w ramach SKW prowadził po-
stępowanie sprawdzające dot. by-
łych członków Komisji Weryfikacyj-
nej WSI, w tym również samego Ma-
cierewicza. Wykazywał pedantycz-
ną troskę o „jakość” postępowań,
zlecając czynności rozmydlające za-
sadnicze wątki, a efekt był taki, że
ludzie, którzy nigdy w życiu nie po-
winni dostać certyfikatów bezpie-
czeństwa, zachowali prawo dostę-
pu do informacji niejawnych. Praw-
dopodobnie właśnie dlatego Nosek
odsunął go w końcu od tego zespo-
łu. Zachował jednak nadzór nad In-
spektoratami SKW, w tym również
warszawskim, co oznaczało, że w je-
go ręku znajdowały się wszystkie da-
ne zbierane przez kontrwywiad po
ANNA TARCZYŃSKA
PS Obaj panowie zastępcy sze-
fa SKW nie odpowiedzieli nam
na prośbę o choćby ogólne scharak-
teryzowanie osiągnięć predestynu-
jących ich do najwyższych stanowisk
w służbach specjalnych.
Nr 27 (644)
6–12 VII 2012 r.
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
POLKA POTRAFI
Lans na brzuch
Prowincjałki
Piotr K.
kilkadziesiąt razy dziennie dzwonił na po-
gotowie. Dzwonił i nic. Cisza! A jeśli coś mó-
wił, to rzucał „kurwami”. Zabawa trwała kilka tygodni. Trudno go było namie-
rzyć, bo mylił pogonie, jeżdżąc po całej Polsce. W końcu się udało, bo dzwo-
nił zawsze z tego samego numeru komórkowego. Grozi mu 5 lat więzienia.
KLINICZNY UBAW
Kobieta ma być młoda, piękna i ro-
dzić. A po urodzeniu znów mło-
da i piękna.
Według sondaży matki Polki nie
lubią matki aktorki
Anny Muchy
.
Bo po porodzie wygląda tak sa-
mo jak przed. A nawet lepiej!
A poza tym idealizuje trudy
macierzyństwa (stać ją) i ku-
puje wózki za 5 albo 7 ty-
sięcy złotych – różnie piszą.
No i reklamuje – to buty,
to kocyki, zarabiając do-
datkową kasę. Ale na
1 miejscu znienawidzo-
nych rodzicielek cele-
brytek jest ponoć
Katarzyna Cicho-
pek
, koleżanka
Muchy z dogory-
wającego „M jak
miłość”. Zasłynę-
ła tym, że ledwie
urodziła swoje
pierwsze, a już
zajęła się pisa-
niem książek
o rodzicielstwie. Zosta-
ła ekspertką przez du-
że „E”! Namawiała też
do aktywnego macierzyń-
stwa i powrotu do sylwet-
ki sprzed porodu, stąd
pomysł na telewizyjną
„Sexy mamę”, którą zda-
rzyło mi się oglądać, więc
wiem dokład-
nie, o co cho-
dzi. Jest tak…
Przeciętny dom klasy średniej.
W nim wieloryb, czyli dziew-
czyna, której się przytyło
po cudownym stanie błogo-
sławionym. Ubrana w wor-
kowate łachy, żeby dramat
był większy. Siedzi i pła-
cze. Nagle… jeb, trach,
cud nad Wisłą, do drzwi
pukanie! Wchodzi Cicho-
pek. Odpierdzielona jak
na podwójne wesele. Żywy
fotoszop. Te loki! Figura
nienaganna, skąpo odzia-
na. Robi tam za Matkę
Boską lub co najmniej
anioła, bo – uwaga,
wzruszająca chwi-
la! – bierze za
rękę wieloryba
i pyta dobro-
dusznie:
„Przytyłaś,
tak?”, „Nie
podobasz się
sobie?”, „Mąż nie
chce cię już przele-
cieć?”. To ostatnie tro-
chę inaczej, ale o to cho-
dziło. W obliczu Cichop-
kowej doskonałości mo-
że się wszystkiego ode-
chcieć, ale bohaterki pro-
gramu cudownie się mo-
tywują, chudną i pięknie-
ją. Później nie są wpraw-
dzie jak Cichopki,
ale przecież było
gorzej.
Dziewczyny z zachodnich
reali-
ty show
też bywają ciężarne i rodzą-
ce. Wydalenie z siebie małego czło-
wieczka zrobiło się medialne. No,
może nie zwykłe wydalenie, bo ro-
dząca powinna być choć trochę pa-
tologiczna. I tak jeszcze kilkadzie-
siąt lat temu nastolatka z brzuchem
była wstydem dla siebie i rodziców
– u nas i gdzie indziej. Teraz trium-
fuje w telewizyjnych superproduk-
cjach typu „16 lat i już w ciąży”, „Nie
wiedziałam, że jestem w ciąży” itd.
Ale powymyślali jeszcze więcej
brzuchatych hitów. Na przykład „Bio-
logiczne mamy”. Tam młode kobiet-
ki planują oddać dzieciątka tuż po ich
urodzeniu. Przez bite 9 miesięcy prze-
myśliwują i opłakują ten fakt w co-
tygodniowym odcinku. Pod koniec
ciąży ryczą na całego i są już wybit-
nie załamane, więc oglądalność ro-
śnie. I jeszcze ciekawsza produkcja
pt. „Otyłe w ciąży”. Występują pa-
nie, które same z siebie ważą od 120
do 200 kilogramów, ale postanowiły
się jeszcze zbrzuchacić. Chudszy widz
(widzka częściej) z satysfakcją śledzi,
jak nowa „fanka” sapie, idąc do kuch-
ni. Albo jak kilka osób pomaga jej
w ubieraniu i kąpaniu. Ostatnie od-
cinki z już rodzącą panią – znów re-
kordowa oglądalność! – to podziwia-
nie, jak lekarz z maleńką strzykawecz-
ką przebija się przez zwały tłuszczu,
żeby dokonać tzw. znieczulenia we-
wnątrzoponowego. Później jest jesz-
cze gorzej, nie ma nawet co pisać...
JUSTYNA CIEŚLAK
„Nazywam się Hugo i mieszkam w dupie”
– wylegitymował się policjantom 41-letni no-
toryczny pasażer autobusu. Mundurowych wezwali inni podróżujący na tra-
sie Warszawa–Gorlice. Wszystko dlatego, że „Hugo” pił wódkę z gwinta, pa-
lił papierosy i obrażał wszystkich dookoła. Policjantów próbował pobić, za co
trafił na komisariat.
Wojciech O.
ma już na koncie 6 wyroków.
WESOŁY AUTOBUS
„Nazywam się Tina Turner i jestem gwiazdą.
Powinniście mnie znać!” – powiedziała poli-
cjantom bardzo pijana i bardzo agresywna pani z Grudziądza. Mundurowi, za-
miast wziąć autograf, zawieźli ją na izbę wytrzeźwień. Po przebudzeniu ko-
bieta zupełnie nie pamiętała swojego gwiazdorskiego wcielenia.
POLSKA TINA
79-letni mieszkaniec Olsztyna zwrócił uwagę
dwóm kobietom, żeby lepiej pilnowały psa,
którego trzymała 7-letnia wnuczka jednej z nich. W odpowiedzi panie pobiły
starszego pana i skopały. Znieważeniem zwierzęcia zainteresowało się dwóch
kolegów krewkich niewiast, którzy także włączyli się do bicia.
PIES POMSZCZONY
Ekspedientka
Magdalena J.
chwaliła się, że
ma znajomych w policji. Swojej koleżance obie-
cała tam pracę – za całe 1300 zł „wdzięczności”. Dostała dwa razy więcej,
bo siostrze koleżanki też zachciało się munduru. Kandydatki na policjantki zgło-
siły się na komisariat. Tam okazało się, że 29-letnia krakowianka już niejed-
ną pracę „załatwiała”. Grozi jej 8 lat odsiadki.
MUNDUR SPOD LADY
Opracowała JC
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Projekt PiS zakazu in vitro jest nonsensowny, okrutny wobec rodzin bezdziet-
nych. Pan poseł Piecha jest w ogóle nieszczęśliwym posłem uwikłanym w swo-
ją biografię i zmuszanym do częstej zmiany poglądów.
(prof. Magdalena Środa, etyk)
Jarosław Kaczyński coraz bardziej interesuje się albo tymi, którzy już nie ży-
ją, albo tymi, którzy jeszcze nie istnieją. To bardzo dobry pomysł na polity-
kę, bo redukuje działalność PiS do deklaracji w sprawie „zamachów”, „sa-
mobójstw” lub „nienarodzin” (zarodków poczętych).
R
ozpostarta nad Polską betonowa kopuła konser-
katolików to w sumie nie więcej niż jakieś 25 proc.
Polaków!
Innymi słowy – niezbyt liczna mniejszość.
Ustalmy jeszcze, czy to dużo, czy mało, że ubywa
rocznie 1 proc. praktykujących. Gdyby ta tendencja ule-
gła utrzymaniu, to za 25 lat, czyli w ciągu wymiany jed-
nego pokolenia, odsetek praktykujących stałby się już
marginesem, poniżej 10 proc. Regularnie praktykujący
katolik byłby, może poza Małopolską i Podkarpaciem,
zjawiskiem równie rzadko spoty-
kanym co obecnie ateista. Znaczy
to, że biskupi pozujący obecnie,
zresztą bezzasadnie, na ojców na-
rodu, staną się liderami wspólno-
ty funkcjonującej gdzieś na obrze-
żu życia społecznego. I to prze-
kształcenie dokonałoby się w zaledwie 25 lat (a może du-
żo szybciej, jak to się stało na przykład w Hiszpanii!),
czyli doczekaliby go w większości dzisiejsi 40-, 50-latko-
wie. Może dla redaktorów konserwatywnych tytułów to
nie jest szybka zmiana, ale moim zdaniem jest ona nie-
mal błyskawiczna. Można porównać ten proces chyba tyl-
ko do rozpadu katolicyzmu w międzywojennej Czecho-
słowacji albo do „spokojnej rewolucji” w kanadyjskim
Quebecu lat 60., która wywróciła do góry nogami jedno
z najbardziej katolickich społeczeństw na świecie.
Cały ten proces przyśpieszają biskupi swoją butą
i parciem na państwową kasę i przywileje. Wspiera ich
także PiS, najbliższy sojusznik hierarchów, na przykład
strasząc Polaków inkwizycją ścigającą za in vitro. I tak
Michalik
wiruje w szalonym tańcu z
Kaczyńskim
prosto w stronę przepaści. Miłej zabawy, chłopaki!
ADAM CIOCH
watywnego katolicyzmu kruszeje, pęka i rozpa-
da się. Potwierdzają to nawet kościelne statystyki.
Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego podał, że
w latach2010–2011 ubyło w Polsce 1 proc. praktyku-
jących. Odsetek chodzących do Kościoła spadł tym sa-
mym z 41 do 40 proc. Można powiedzieć, że to bar-
dzo mały spadek i że „szybka laicyzacja u nas nie wy-
stępuje” – jak uspokajająco ogło-
sił katolicki dziennik „Rzeczpo-
spolita”. Czy na pewno?
Może najpierw ustalmy, co to
znaczy, że w Polsce praktykuje 40
proc. katolików. Po pierwsze – jest
to 40 proc. nie ze 100 proc. miesz-
kańców, ale z 90 proc. Polaków figurujących w kościel-
nych statystykach jako katolicy, i to jeszcze chodzi o „zo-
bowiązanych do niedzielnego obowiązku”, a więc na przy-
kład nie małe dzieci i nie osoby w podeszłym wieku.
Zatem w rzeczywistości do kościoła chodzi znacznie
mniej osób. I co to znaczy, że „chodzi do kościoła”? To
znaczy, że było w kościele w dniu, kiedy wiernych liczo-
no. A przecież w owym dniu były w kościele zarówno
osoby regularnie praktykujące, jak i przychodzące od cza-
su do czasu, albo nawet zupełnie niewierzące, ale prze-
bywające na mszy na przykład z powodów okazjonal-
nych – uroczystości rodzinnej itp. No i istnieje jeszcze
polski ewenement (co najmniej kilka procent w skali
kraju) – niewierzący praktykujący, czyli osoby zupełnie
niereligijne, ale chodzące regularnie, bo zmuszane
do praktyk przez presję rodziny lub wykonywanego
zawodu.
Zatem odsetek regularnie praktykujących
(jw.)
Drużyna biskupów rozgrywa niezły mecz z rządem o Fundusz Kościelny
i jest spokojna o wynik. Bo Polska jeszcze przez kilka lat będzie krajem, gdzie
za piłką biega 22 facetów, ale zawsze wygrywają biskupi.
(Marek Zając, „Tygodnik Powszechny”)
O piekle można rozmawiać przy piwie w knajpie, a nie na poważnej uczel-
ni. A zamiast pracy o aniołach można napisać pracę o krasnoludkach. Na wy-
działach teologicznych można pieprzyć głupoty za publiczne pieniądze.
(Robert Biedroń z Ruchu Palikota o uczelniach katolickich)
Jestem dumną ateistką, choć zostałam ochrzczona i bierzmowana, a nawet
chodziłam na kółko zainteresowań religijnych. Właśnie składam dokumen-
ty o oficjalną apostazję.
(Asia Monika Bakalar, polska powieściopisarka emigracyjna)
Pomysł można twórczo rozwijać, produkując na przykład miniaturki sprze-
dawane na odpustach w wersji do domu czy tak jak dziś sprzedaje się na przy-
drożnych targowiskach koguty, krasnale czy syrenki jako ozdoby ogrodowe”.
(Janina Paradowska, dziennikarka, po odsłonięciu makiety tupolewa)
Byłem pastorem i nie ochrzciłem swoich dzieci. Nie wierzę w chrzest nie-
mowląt. To musi być świadoma decyzja dorosłego człowieka.
(poseł John Godson, PO)
RZECZY POSPOLITE
Cała w dół!
We Włoszech zrobiono badania wśród młodych ludzi. Większość z nich nie
wierzy, że Jezus Chrystus był człowiekiem i Bogiem.
(Marco Politi, watykanista)
Wybrali: AC, JC
Nr 27 (644)
6–12 VII 2012 r.
NA KLĘCZKACH
5
przymusowego chrzczenia nierozu-
miejących niczego dzieci. Wobec ta-
kiej groźby wojujący katolicy są go-
towi bronić prawa – do obcinania ży-
dowskich napletków, a nawet całej
reszty interesu – jak krzyża na Kra-
kowskim Przedmieściu.
W tym celu szczawnickie PTTK
zaoferowało turystom na szlakach
bezpłatną obsługę profesjonalnych
przewodników. Pod warunkiem, że
„podjęty przez piechurów wysiłek
fizyczny będzie się łączył z jakąś
ważną intencją duchową”. Niedziel-
ne wycieczki w góry z gratisowym
przewodnikiem PTTK odbywać się
mają pod patronatem JPII i w pro-
gram każdej wpisany jest udział we
mszy. Dodatkowym urozmaiceniem
marszów szlakami będzie wspólne
śpiewanie piosenek religijnych.
I tak w lipcowe niedziele tury-
ści będą mogli za darmochę z gór-
skim przewodnikiem PTTK przejść
się wąwozem Homole – w intencji
wartości chrześcijańskich, wejść
na Prehybę – w intencji ulżenia tru-
dom życia kapłańskiego, zdobyć
Trzy Korony – modląc się o dobre
rządy w Polsce, lub powędrować
na Litmanową – w intencji bezdom-
nych i bezrobotnych. W sierpnio-
we niedziele zaś będzie okazja, by
wypraszając u Pana Boga wytrwa-
nie w trzeźwości, wjechać na Pale-
nicę i powrócić spływem po Dunaj-
cu, w intencji ojczyzny wdrapać
się na Przysłop oraz w intencji wła-
snej pospacerować sobie i posma-
kować wód mineralnych.
PREZENT Z PAPY
Nie ma tego złego, co by na do-
bre nie wyszło. Po przegranym fi-
nale Euro 2012 włoscy zawodnicy
z pewnością nie wracają do domu
smutni. Wszystko za sprawą bur-
mistrza Wieliczki
Artura Kozio-
ła
, który stacjonującym w swoim
mieście piłkarzom wręczył pamiąt-
kowe medale
Jana Pawła II
i prze-
kazał pozdrowienia od kard.
Dzi-
wisza
. Burmistrz Kozioł, nie kry-
jąc wzruszenia, przyznał, że włoska
ekipa była zadowolona z prezen-
tów. Medal JPII dla srebrnych me-
dalistów?! To co powinni dostać
złoci Hiszpanie? Ani chybi choć
jedną kroplę krwi JPII!
będzie zorganizować i łatwiej od-
wołać. Także organizatorzy będą
ponosić poważne konsekwencje
ewentualnych rozruchów, za które
nie zawsze przecież mogą wziąć od-
powiedzialność. I tak władza za-
trudniona przecież przez obywate-
li, będzie mogła rządzić przez oby-
wateli nie niepokojona. Ruch Pa-
likota zapowiedział prośbę do Try-
bunału Konstytucyjnego o zbada-
nie, czy nowelizacja jest zgodna
z ustawą zasadniczą.
i przygotowały roboczą wersję ak-
tu notarialnego... Mimo to Agen-
cja gruntów nie daje, twierdząc że
ich nie posiada, a poza tym ziemia
potrzebna będzie jako zamiennik
dla rolników w związku z budową
zbiornika przeciwpowodziowego
Racibórz Dolny. Jak widać, kolej-
ny raz posłowie z PO (tej, która nie
klęka) robią dobrze funkcjonariu-
szom Watykanu.
MarS
PROMOCJE MSZALNE
Polscy księża nie mają zamia-
ru próżnować nawet w czasie swo-
ich urlopów. Proboszcz parafii św.
Antoniego w Dąbrówce Małej, ape-
lując „do życzliwości”, wzywa wier-
nych do rezerwowania mszy, które
kapłani będą mogli odprawiać pod-
czas wakacji. W wakacje urlopowa-
ni wielebni będą sprawować msze
za zmarłych zamawiane przy oka-
zji pogrzebów – informuje parafia
NMP w Czechowicach-Dziedzicach
i namawia jednocześnie do zama-
wiania dodatkowej intencji na czas
pobytu księży poza parafią. Powyż-
sze przykłady to kościelny standard,
jednak księży z parafii św. Micha-
ła w Leśnej ogarnął wakacyjny pra-
coholizm.
„Przypominam, że kapłan
przebywający na urlopie odprawia
po raz drugi Mszę św. zbiorową za
zmarłych z soboty. A więc Msze św.
odprawione w soboty zostaną po-
wtórnie odprawione prawie 100 ra-
zy!”
– kusi potencjalnych klien-
tów tamtejszy proboszcz. Nie pi-
sze tylko, kto to sprawdzi i co to
wszystko da…
KA
MaK
CZUJNOŚĆ PiS
ASz
Rada Miejska Lublina powoła-
ła do istnienia nową instytucję
pod nazwą Warsztaty Kultury.
W czasie debaty nad statutem rad-
nych PiS zaniepokoiło sformułowa-
nie, że warsztaty „działają na rzecz
wyrównywania szans kulturowych
i edukacyjnych wszelkich grup spo-
łecznych, w tym wspierania grup za-
grożonych marginalizacją społecz-
ną”. Radny
Tomasz Pitucha
prze-
straszył się, że może chodzić o wspie-
ranie gejów i lesbijek! I wywalczył
zmianę – zamiast wspierania „kul-
tury polskiej i innych kultur” wpi-
sano „kultury polskiej i kultur in-
nych narodów i grup etnicznych”,
aby nie przyszło nikomu do głowy
promowanie na przykład kultury
gejowskiej.
„CECHY NATURALNE”
PO
NIEOMYLNY ŁEB
SLD i Ruch Palikota domaga-
ją się lepszej ochrony prawnej prze-
ciwko tzw. mowie nienawiści. Cho-
dzi o rozszerzenie ochrony m.in.
o kwestię płci, orientacji seksual-
nej i niepełnosprawności. PO chcia-
łaby z kolei zamiast wyliczania kon-
kretnych grup wprowadzenia „za-
kazu dyskryminacji ze względu na
naturalne cechy osobiste”. Tyle tyl-
ko, że taka opcja nikogo nie chro-
ni, bo nikt nie wie, co właściwie jest
naturalne. To jest zresztą ulubio-
ne słowo katolickich ideologów, we-
dług których naturalne jest to, co
jest zgodne z aktualnym naucza-
niem Kościoła.
AK
KOŚCIÓŁ
ODPŁYWA…
Hierarchowie katoliccy wiedzą
nieomylnie nie tylko to, co Bóg ma
na myśli, ale potrafią też trafnie
przewidywać wyniki meczów. Ka-
tolicka Agencja Informacyjna do-
nosi, że prymas
Józef Kowalczyk
,
abp
Józef Muszyński
, kard.
Ka-
zimierz Nycz
, abp
Stanisław Bu-
dzik
, a także abp
Sławoj Leszek
Głódź
przewidzieli zwycięstwo
Hiszpanii w finale tegorocznego
Euro (
Jonasz
typował tak od po-
czątku turnieju…). Przypominamy,
że była już taka jedna ośmiornica,
z jednym łbem, która też była do-
bra w te klocki.
MaK
MaK
AK
W okolicach Rybnika w czerw-
cu duchowni organizują mszę na wo-
dzie, a konkretnie – na Zalewie Ryb-
nickim. Ołtarz budowany jest na ło-
dziach od… 5 lat, co miejscowym
mediom pozwala pisać już o „tra-
dycji”. Widowiskowe przedstawienie
wodno-religijne jest poświęcone że-
glarzom. A może by tak odprawiać
mszę w balonie w intencji lotników.
To dopiero byłby odlot!
MISJONARZE
MAMONY
WŁADZA PODPORĄ
RELIKWII
Z ANIOŁEM
NA ZAKUPY
Zakon księży misjonarzy żąda
od państwa zwrotu 4 hektarów
gruntów w samym centrum stolicy
(stoi na nich m.in. Uniwersytet
Warszawski i Ministerstwo Finan-
sów). Wartość działki to ponad 234
miliony złotych. Ruszył właśnie pro-
ces w tej sprawie. Bezczelność wy-
łudzaczy polega na tym, że ziemię
Kościołowi odebrał nie Bierut, tyl-
ko car swoim dekretem w ro-
ku 1864. Zakon próbował odzyskać
ziemię jeszcze przed wojną, ale ów-
czesny sąd pogonił pazernych kle-
chów. Czy tak będzie i teraz? Pew-
ni nie jesteśmy, zatem sprawie bę-
dziemy się przyglądać.
W związku z peregrynacją kro-
pli krwi
JPII
ulicami Borku Wiel-
kopolskiego proboszcz tamtejszej pa-
rafii pw. Pocieszenia NMP nie
omieszkał wydać stosownych dyspo-
zycji. Wyznaczył m.in. osoby z Urzę-
du Miasta do niesienia papieskich
relikwii w procesji pod przewodnic-
twem bp. łowickiego na trasie od ryn-
ku do sanktuarium. W pierwszej ko-
lejności dźwiganie kropli krwi bł.
JPII przydzielił panom reprezentu-
jącym władzę świecką w regionie
– burmistrzowi, przewodniczącemu
Rady Miasta, wicestaroście powia-
tu oraz przedstawicielowi policji.
Każdemu z nich przypadło w udzia-
le paradowanie pod baldachimem
z relikwiami bł. papieża przez ca-
łe… 30 metrów.
„Super Express” poleca swoim
czytelnikom ustami księdza
Fran-
ciszka Kameckiego
modlitwę do
świętego Archanioła Michała, któ-
ra ma przestrzec przed robieniem
zbędnych zakupów. Michał nie tyl-
ko uratuje nas przed złymi zakupa-
mi, ale także „upilnuje naszego port-
fela”. Czy jest jakiś archanioł i mo-
dlitwa chroniąca przed ogłupianiem
przez media?
MaK
ZASTAW SIĘ,
A POGRZEB
MaK
MaK
Ksiądz
Witold Och
z Legiono-
wa zażądał od bezrobotnego 700 zł
za pogrzeb ojca, co nie jest zresztą
żadnym rekordem. Informację o bra-
ku pieniędzy skwitował krótko:
„Niech się rodzina złoży”. Prawo
kanoniczne teoretycznie zabrania
takiego stawiania sprawy, ale wia-
domo, że w razie czego prawo ka-
noniczne jest po stronie kanoników,
a nie świeckich baranów.
W BÓLU
RODZIĆ BĘDZIESZ
SZCZYTY DEWOCJI
Wbrew zapewnieniom ministra
Bartosza Arłukowicza
Polki nie
będą miały dostępu do znieczule-
nia na żądanie w czasie porodu.
Znieczulenie zewnątrzoponowe
przysługuje tylko podczas porodów
niefizjologicznych. W innych wy-
padkach – za radą ministerstwa
– kobiety mogą skorzystać dla zła-
godzenia cierpienia z takich metod
jak kołysanie się, oddychanie prze-
poną oraz okłady. Choć zapewne
tylko okładanie Arłukowicza przy-
niosłoby im pewną ulgę.
Coby turyści po Pieninach i Be-
skidzie Sądeckim nie łazili bezboż-
nie, przewodnicy ze Szczawnickiego
Oddziału PTTK wspólnie z Akcją
Katolicką wystąpili z propozycją, że-
by w wakacje niedzielne górskie wę-
drówki zamienić w… pielgrzymki.
MarS
POSEŁ WATYKAŃSKI
AK
Z żądaniem oddania ziemi Ko-
ściołowi zwrócił się niedawno
do ministerstwa rolnictwa… bi-
skup? Nie! Poseł PO
Henryk Sie-
dlaczek
. Chodzi o 6 rzymskokato-
lickich parafii (Zabełków, Rudysz-
wałd, Krzanowice, Krzyżanowice,
Tworków i Cyprzanów) znajdują-
cych się na terenie powiatu raci-
borskiego. Od kilkunastu lat ich
proboszczowie starają się o nieod-
płatne przekazanie gruntów znaj-
dujących się obecnie w zasobach
Agencji Własności Rolnej Skarbu
Państwa. W tym celu parafie do-
konały już podziałów geodezyjnych
MaK
OD NAPLETKA
DO CHRZCIN
Polskie media katolickie histe-
rycznie zareagowały na wyrok sądu
w niemieckiej Kolonii zabraniający
obrzezania dzieci. Dziwne. Co pol-
skim katotalibom do zagranicznych,
niechrześcijańskich napletków? Otóż
– jak pisze „Fronda” – „Wyrok ka-
że poważnie zastanowić się nad wol-
nością w UE”. O co chodzi? A o to,
że w ślad za tym orzeczeniem mo-
że pójść następne, o którym w Niem-
czech coraz głośniej się mówi: zakaz
MaK
KAGANIEC
NA KUNDELKI
Zgłoszona przez prezydenta
i pobłogosławiona przez większość
sejmową nowelizacja ustawy o zgro-
madzeniach skomplikuje kwestie
manifestowania. Marsze trudniej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]