fim41,

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jak w Polsce niszczy się rentowne firmy
ANATOMIA UPADKU
Â
Str. 12
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
Nr 41 (658) 18 PAŹDZIERNIKA 2012 r. Cena 4,20 zł (w tym 8% VAT)
Egzotyczna koalicja – od duchownych różnych wyznań, poprzez zagranicznych i krajowych polityków,
po potomków obszarników i kamieniczników – domaga się od Polaków gigantycznych odszkodowań
za upaństwowione mienie. Nie bacząc na logikę sprawiedliwości, prawo międzynarodowe i…
wypłacone już dawno odszkodowania. Czy czeka nas kolejna fala eksmisji, wywłaszczeń
i przejmowania publicznego mienia?
Â
Str. 11
ISSN 1509-460X
Nr 41 (658)
12–18 X 2012 r.
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
KOMENTARZ NACZELNEGO
FAKTY
Według raportu Instytutu Spraw Publicznych armia młodych
ludzi (do 34 roku życia) pozostająca bez pracy osiągnęła już
milion i stanowi połowę polskich bezrobotnych. W Unii mi-
mo kryzysu młody człowiek zaczyna karierę zawodową śred-
nio w wieku lat 20, w Polsce – 22. Bo my wolimy mieć do-
brze wykształconych bezrobotnych.
Żegnajj,, Marku!
Inna polska armia, ta przebywająca w koszarach lub na poligo-
nach, nie ma zamiaru kupić nowego polskiego czołgu Anders,
wyprodukowanego przez Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Urzą-
dzeń Mechanicznych w Gliwicach. Naukowcy opracowali cie-
kawy pojazd, wydawszy nań 30 mln zł, głównie ze środków pu-
blicznych. Armia twierdzi, że taki czołg jest jej niepotrzebny.
To się nazywa świetna współpraca państwowo-państwowa.
T
o nie będzie standardowe pożegnanie zmarłego. Dość
Ale w ważniejszych momentach czerpię siłę z tego, że
mam świadomość, jakie to szczęście, że żyję, jakie to
szczęście mieć mózg, który – choć w ograniczonym zakre-
sie – jest w stanie zrozumieć, dlaczego istniejemy, docenia
piękno świata i urodę dzieł ewolucji. Ogrom wszechświata
i poczucie własnej małości – w stosunku do przestrzeni ko-
smicznej i do czasu geologicznego – sprawiają, że człowiek
nabiera pokory, ale też w dziwny sposób działają kojąco.
Fajnie jest czuć się częścią ogromnej układanki”.
To cały Ty! To Twoja wielka fascynacja kosmosem i ewo-
lucją. To Twój wielki humanizm i wrażliwość przelewa-
na na papier jakże wybitnym piórem. Ale przede wszystkim
praktykowana w codziennym, sza-
rym życiu. Wtedy, kiedy broniłeś
handlujących czosnkiem kobiet,
przeganianych przez strażników
miejskich. Gdy dawałeś drobne
kwoty emerytom szperającym
w śmietniku przed Twoim blokiem.
Albo płakałeś po śmierci ukochane-
go psa. To wszystko i tysiące in-
nych dobrych uczynków, wypływa-
jących z Twojego dobrego serca,
a nie ze strachu przed nieznanym
bogiem, nie przeminęło. To żyje w lu-
dziach, których spotkałeś na swej
drodze. I żyć będzie dalej. Także
w Twoich dzieciach, które są takie
same jak Ty.
Dlatego jestem o Ciebie spo-
kojny, Mareczku. Zrobiłeś swoje,
i to w wielkim stylu, choć posturą
i zdrowiem nie zachwycałeś. A je-
śli jakikolwiek bóg istnieje i czeka
na nas na czele sądu ostatecznego,
to na pewno nie będzie zważał
na Twoją niewiarę. Bo przecież „wia-
ra bez uczynków martwa jest”. To
nasze uczynki są naszym wyzna-
niem Wiary i Nadziei… w Miłość.
Z pewnością taki bóg przebaczyłby Ci liczne wyrzuty, któ-
re Mu czyniłeś – za Holokaust i Oświęcim, za głodne dzie-
ci, męczone zwierzęta, poniewierane kobiety itd. Co wię-
cej, myślę, że jakiś bóg doceniłby to, że nie poszedłeś
z nim na żadne kompromisy. Nie przyjąłeś zakładu Pasca-
la, który uważał, że na wszelki wypadek lepiej jest wierzyć
i praktykować wiarę, bo a nuż On istnieje… Ty, wręcz
przeciwnie – po trosze podświadomie i na wszelki wypa-
dek – nie wierzyłeś. Może dlatego, żeby nie zostać wspól-
nikiem współczesnych faryzeuszy, egoistów liczących skrzęt-
nie każdą swoją modlitwę, złożoną ofiarę i dobre słowo.
U Ciebie wszystko, co dobre, wypływało z głębi serca.
Może się jednak zdarzyć i tak, że nie doceni Cię żaden
z bogów, którzy ponoć w głąb serca spoglądają. Bo takich
bogów po prostu nie ma. Doceniają Cię jednak i kochają
Ci, wśród których i dla których żyłeś. My wszyscy – Twoi
Najbliżsi, Redakcja i wszyscy Czytelnicy Twoich ukocha-
nych „Faktów i Mitów”. Wszyscy składamy Ci, Marku,
hołd. Twojemu wielkiemu umysłowi i sercu. Cześć Two-
jej pamięci!
mam takich pożegnań. Ludzie wokół nas umierają taśmo-
wo, zupełnie jakby na świecie szalała jakaś wojna albo epi-
demia, jakby nie było lekarstw ani opieki medycznej. To zbio-
rowe umieranie wpisuje się w jakąś wyczuwalną dekaden-
cję świata. A może mnie się tylko tak wydaje? Rok temu
– moja najlepsza przyjaciółka, potem wujek, ciocia, dwaj
koledzy, Waldek Kocoń. I teraz, Marku, Ty!
Nie będę w tym pożegnaniu pisał utartym zwyczajem
o nadziei na nasze wspólne spotkanie gdzieś w wieczności.
Albo o tym, że teraz adiustujesz odezwy „Najwyższego” i dla
Niego piszesz swoje świetne artykuły. Że potrzebowali ta-
kiego dziennikarza w niebie. Nie
będę, jak Daniel Olbrychski
na pogrzebie zdeklarowanego ate-
isty Waldka Koconia, odmawiał
do mikrofonu w Twojej intencji „Zdro-
waś Maryjo”. Nie, bo nie chcę zmą-
cić pięknych i czystych strof wier-
sza, jakim było Twoje życie. Wiesz,
o czym mówię. Kochałeś wiersze i pi-
sałeś je, przykładałeś zawsze wiel-
ką wagę do doskonałości ich ukła-
du i rytmu. Twój wiersz jest ukoń-
czony. Ale on przecież wciąż istnie-
je i istnieć będzie na zawsze. Zajął
w historii ludzkości swoje miejsce
i tam pozostanie.
Czy czujemy po Tobie pustkę? To
oczywiste. Czy chciałbym Cię jesz-
cze kiedyś spotkać? O, tak. Chciał-
bym też, żeby kilku redaktorów „Fa-
któw i Mitów” znów zasiadło przy pla-
nowaniu nowego numeru. I żebyś Ty
był znów wśród nas. Choć ten je-
den, ostatni raz. Ale
to se ne wrati
,
jak mawiałeś.
A jednak nie do końca, bo prze-
cież gdzieś w nas pozostał Twój ra-
cjonalizm, Twoja miłość do życia
i do ludzi, wysoka kultura, wrażliwość na każdą żywą isto-
tę i na każde cierpienie. Nie wierzyłeś w Boga i w bożą
opatrzność właśnie dlatego, że nie mogłeś pogodzić się
z cierpieniem. Sam cierpiałeś z ofiarami, na przykład czyta-
jąc źródła i pisząc artykuły, a wreszcie książkę o niewin-
nych kobietach spalonych jako czarownice na niezliczo-
nych stosach. Skąd się w Tobie brała tak rzadko dziś spo-
tykana empatia?! Do żywego bolały Cię informacje o wyro-
kach śmierci za tzw. bluźnierstwa w państwach islamu.
Wciąż na nowo szokowały kolejne, niezliczone doniesienia
o pedofilii wśród kleru. I bolało każde kolejne cierpienie,
zwłaszcza to, przeciw któremu się zawsze buntowałeś – nie-
zawinione, niezasłużone. Ale, o dziwo, kiedy spotkało ono
Ciebie, przyjąłeś je bez strachu, z wielką pokorą dla prawi-
deł natury i życia, które ma swój koniec.
Chcę Ci, Marku, zadedykować fragment z Twojego ulu-
bionego autora Richarda Dawkinsa. Tekst, napisany jakby
z myślą o Tobie i na tę okazję… Pytanie dziennikarza:
„Jeśli
nie wierzy pan w życie pozagrobowe, to co pana pociesza
w chwilach rozpaczy?”.
Dawkins:
„Miłość ludzi i towarzystwo.
Jak zrozumieć ten rząd! Jan Krzysztof Bielecki, główny dorad-
ca premiera Tuska, przyznał, że Otwarte Fundusze Emerytalne
są ekonomicznie nieefektywne, bo składujemy w nich pożyczo-
ne przez rząd pieniądze. Dodał jednak, że likwidacja OFE nie
wchodzi w grę, bo byłoby to „skrajnością”. Czyli jak traciliśmy,
tak nadal będziemy tracić. Bo najważniejsze to trzymać fason
– popadać w bankructwo, ale bez popadania w skrajności.
Protestowały pielęgniarki – w normalnych krajach wysoko płat-
ne specjalistki, a w Polsce często traktowane jak służące le-
karzy. Pracują często nie tylko za marne zarobki, ale ostatnio
także na umowach śmieciowych. Skoro zarabiają mniej niż
śmieciarze na Zachodzie...
Za trzy lata wybory, a PiS – uskrzydlony pierwszym od 5 lat
sondażem dającym mu przewagę nad PO – szykuje już… pro-
gram dla swojego rządu. Jest takie przysłowie o indyku, któ-
ry myślał o niedzieli… Szkoda, że życie polityczne w Polsce
znów jest sprowadzone do nakręcania poparcia dla Tuska, by
kraj ratować przed Kaczyńskim. Ile lat można znosić taką pu-
stą przepychankę?!
Jadwiga Staniszkis, pierwsza dama Jarosława, nie może wy-
baczyć mu zdrady. Bo zamiast ogłosić premierem Jadwigę,
ogłosił jakiegoś Glińskiego! Profesor Staniszkis dowodzi, że
„byli w obiegu znacznie lepsi kandydaci”. Wiemy, wiemy…
Strasznie ten Jarek jest niewdzięczny za tyle lat wierności!
Inna dama prawicy, a nawet wielu prawic, posłanka Joan-
na Kluzik-Rostkowska, nie pozwala skrzywdzić Jarosława Ka-
czyńskiego. Była polityczka PiS uważa, że nie ma powodów,
aby jej dawnego guru stawiać przed Trybunałem Stanu, co
chce wreszcie zrobić PO, obecna przystań Kluzik-Rostkow-
skiej. Swoją drogą, co te kobiety widzą w Jarosławie?!
Tak zwane rodziny smoleńskie, czyli de facto PiS, zapowiada-
ją „masowe występowanie z wnioskami o ekshumacje”. Nie
chodzi już nawet o właściwą identyfikację, ale „zbieranie do-
wodów w sprawie przebiegu katastrofy”. W przypadku chło-
pów z PSL chodziłoby zapewne o wykopki.
Media księdza Rydzyka wspierają Putinowską Rosję! Chodzi
o walkę z „homopropagandą”. Pełen uznania tekst dla praw
zabraniających pozytywnego mówienia o homoseksualności
znalazł się w „Naszym Dzienniku” obok materiału, który z po-
dziwem opisuje akcję marokańskich okrętów wojennych wy-
mierzoną w stateczek „Kobiet na Falach” propagujący świa-
dome macierzyństwo. Ach, dać Rydzkowi eskadrę bombow-
ców, to on już by zrobił porządek z „cywilizacją śmierci”!
Prawosławny ksiądz ukraiński John Lipinski z prowincji Al-
berta w Kanadzie przyznał się przed sądem do nielegalnego
sprowadzania pracowników z Polski i oszukiwania ich. W ra-
mach ugody zapłaci 215 tysięcy dolarów kary. Czeka go jesz-
cze batalia sądowa z byłymi pracownikami, którzy przygoto-
wali swój własny pozew. Duchowny miał zarobić na oszukań-
czym procederze milion dolarów. Cóż, wprawdzie Lipinski jest
prawosławny, ale rozmach tego szwindlu przypomina wzorce
znane z Kościoła katolickiego.
„Słowo Bóg jest dla mnie niczym więcej niż wyrazem i wy-
tworem ludzkiej słabości, a Biblia zbiorem dostojnych, ale jed-
nak prymitywnych legend, które są ponadto dość dziecinne”.
Cóż to za bezbożnik mógł powiedzieć? To Albert Einstein.
A jednak wyrwane z kontekstu inne wypowiedzi uczonego słu-
żą do budowania wiary czytelników pobożnych książek. Wspo-
mniany fragment pochodzi z odręcznego listu wystawionego
niedawno na aukcję.
Gorliwa Brytyjka Julia Lovemore udusiła własną córkę, wpy-
chając jej do gardła kartki z Biblii. Ten zabieg miał wypędzić
z dziecka demona. Kobieta wraz z mężem należała do nurtu
chrześcijaństwa, w którym wierzy się w walkę z diabłami. Jak
widać, nie dostrzega się ich we własnych szeregach.
JONASZ
Marku, Kolego, Przyjacielu…
Dziękujemy za 11 lat Twojej pracy. Za to, że byłeś tu z nami.
Za to, że pisałeś, rozmawiałeś, słuchałeś i żartowałeś.
Żadne słowa nie wyrażą naszego żalu. Żegnaj!
Koleżanki i koledzy z redakcji „Faktów i Mitów”
Pogrzeb red. Marka Szenborna odbędzie się w piątek, 12.10., o godz. 15, w Łodzi,
na cmentarzu komunalnym „Doły”, część B, kolumbarium urnowe (wejście od ul. Smutnej).
Nie pomogły zaklęcia wenezuelskich biskupów. Prezydentem
Wenezueli został po raz czwarty z rzędu lewicowiec i antykle-
rykał Hugo Chávez. Kontrowersyjny prezydent, znany m.in.
z nieco autorytarnych zapędów, jest solą w oku Kościoła i pra-
wicy – jego reformy nie zawsze są udane, ale dba on o naj-
biedniejszych mieszkańców kraju. Stąd zapewne 81-procento-
wa frekwencja wyborcza i 54-procentowe poparcie (jego prze-
ciwnik zebrał 44 proc.). Takie polityczne zaangażowanie to
w Polsce tylko marzenie.
 Nr 41 (658)
12–18 X 2012 r.
GORĄCY TEMAT
3
O tym, czy kolejne dziecko księ-
dza proboszcza powinno otrzymać
w darze status szkoły publicznej,
dyskutowali burzliwie śremscy rad-
ni powiatowi podczas nadzwyczaj-
nej sesji. Została zwołana na wnio-
sek
Pawła Wojny, Tomasza Kla-
czyńskiego, Teodora Stępy, Paw-
ła Toboły, Zofii Kmiecik, Jerze-
go Rylskiego, Ewy Ciesiółki, Ta-
deusza Waczyńskiego
oraz
Han-
ny Ratajczak
(wymieniamy ich ce-
lowo ku wdzięcznej pamięci wybor-
ców –
dop. red.
). W doniosłej at-
mosferze i po przemowie księdza
Ryszarda rada większością głosów
zdecydowała, że niczego teraz w po-
wiecie tak bardzo nie brakuje jak
kolejnej publicznej szkoły ponad-
gimnazjalnej.
Dyrekcja podkreśla, że do każ-
dej z należących do księdza, a fi-
nansowanych przez lokalny samo-
rząd katolickich szkół publicznych
mogą uczęszczać niewierzący ucznio-
wie. Wszak Katolickie Centrum
Edukacji i Kultury – wyjaśnia dalej
dyrekcja – to zarówno miejsce pro-
pagowania myśli i dzieł Jana Paw-
ła II, jak i przestrzeń do działalno-
ści wychowawczej, społecznej i kul-
turalnej, związanej przede wszyst-
kim z nauką Kościoła i nauczaniem
Ojca Świętego...
~~~
Jelenia Góra. Decyzją miejsco-
wych radnych, a ku rozpaczy środo-
wiska nauczycielskiego (notorycznie
brakuje pieniędzy na już istniejące
szkoły, część z nich z tego właśnie
powodu zniknęła z edukacyjnej ma-
py regionu), wydano zgodę na kolej-
ną placówkę publiczną. Katolicką.
Organ prowadzący to w tym przy-
padku Karkonoskie Stowarzyszenie
Edukacyjne u Erazma i Pankracego.
W finansowanej z publicznych pie-
niędzy placówce rok szkolny (inau-
guracja na zdjęciu) rozpoczął się
od wypełnienia zeszytu wychowanka
św. Pankracego. Uczniowie na razie
korzystają z budynku zastępczego,
bo podarowany stowarzyszeniu przez
lokalnego proboszcza budynek daw-
nego Kolegium Jezuickiego z dru-
giej połowy XVII w. wymaga kapi-
talnego remontu. Potrzeba co naj-
mniej 7,5 mln zł. „Zwracamy się
z apelem do wszystkich, którym na-
sza szkoła leży na sercu, o pomoc
w zebraniu funduszy na jak najlep-
szy jej start. To historyczne wydarze-
nie, jakim jest otwarcie pierwszej
po 150 latach szkoły katolickiej w Je-
leniej Górze, warte jest wsparcia
w każdej możliwej postaci. Wspiera-
jąc zatem działania Stowarzyszenia,
każdy może dołączyć do grona osób,
które dbają o rozwój wypracowanych
przez pokolenia zasad rzetelnej edu-
kacji i dobrego wychowania” – nęcą
władze stowarzyszenia. Z własnej kie-
szeni nie uciułają. Pozostaje zapytać,
kto da i dlaczego Unia? Stosowne
apele o wsparcie ukazują się również
na oficjalnej stronie miasta, które
do remontu zgodnie z obietnicą nie
dołożyło. Jeszcze.
WIKTORIA ZIMIŃSKA
wiktoria@faktyimity.pl
W pijarskim widzie
W pijarskim widzie
Trwa prywatyzacja, a dokładnie – katolicyzacja
polskiego szkolnictwa. To proces powolny,
przeprowadzany bez rozgłosu, ale skutecznie.
rynku (jak zresztą w większości
miejsc w Polsce) kolejnej oświato-
wej placówki zwyczajnie nie potrze-
ba. Dostaną również lokum. W dar-
mowe użytkowanie na minimum 30
lat zostanie im przekazany – uwa-
ga! – większy budynek, który kiedyś
należał do SP2, wraz z boiskiem i sa-
lą gimnastyczną.
Pomysł prezydenta na XXVIII
sesji niemal jednogłośnie przykle-
pali radni, wyrażając tym samym
zgodę na „oddanie nieruchomości
zabudowanej położonej przy ul. Ban-
kowej 10 na rzecz Prowincji Zako-
nu Pijarów”. Władza uważa, że w ten
sposób podniesie poziom oraz kon-
kurencyjność na rynku lokalnej edu-
kacji. Podczas tej samej sesji radni,
którzy bez wahania pozbyli się miej-
skiego majątku, zdecydowali, że pod-
niosą podatek od nieruchomości.
Mieszkańcom, nie pijarom.
Kłopotliwe pytania, pozostające
jak na razie bez odpowiedzi, zada-
je m.in. Federacja Młodych Socjal-
demokratów:
„Mamy wiele wątpliwości co
do wdrażania pomysłu dotyczące-
go utworzenia nowej szkoły. Brak
pełnej informacji i konsultacji spo-
łecznych w tej ważnej sprawie (…).
Dlaczego miejski budynek przy uli-
cy Bankowej 10 ma być oddany bez-
przetargowo? Dlaczego planuje się
to zrobić aż na 30 lat? Kto sfinan-
suje remont i wysokie koszty utrzy-
mania wspomnianego obiektu?
Inni mieszkańcy Bolesławca są
bardziej dosadni w swoich opiniach.
Zresztą nie tylko oni: „W dobie ni-
żu demograficznego tworzenie ta-
kiej szkoły uderzy w miejski system
oświaty. Na troskę i dobrą eduka-
cję zasługują dzieci i wnuki wszyst-
kich mieszkańców (a zarazem po-
datników) Bolesławca – nie tylko
tych, które trafią do szkoły katolic-
kiej” – trafnie, choć już bezcelowo,
zauważa
Dariusz Kwaśniewski
ze
starostwa powiatowego.
~~~
W Śremie 2 lata temu szkołę ka-
tolicką, choć publiczną, założył ks.
Ry-
szard Adamczak
, proboszcz parafii
Najświętszego Serca Jezusowego.
Zaczął od tego, że załatwił so-
bie od miasta lokal – do dyspozycji
parafii oddano (ksiądz kupił budyn-
ki za symboliczną złotówkę) Klub
Odlewnika oraz biurowce byłej Od-
lewni Żeliwa. Proboszcz nadał przy-
szłej szkole imię Jana Pawła II, no
a później zabrał się do dzieła
po księżowsku. Bez pozwolenia
na budowę rozpoczął remont. Bez
pozwolenia na prowadzenie placów-
ki dydaktyczno-wychowawczej oraz
wszystkich potrzebnych dokumen-
tów przeprowadził rekrutację
do szkoły podstawowej oraz gimna-
zjum. Jego samowolkę zalegalizo-
wano
post factum
.
Projekt – jak mówi jego twórca
– powstawał etapami, dzięki mo-
dlitwie i zaangażowaniu wielu lu-
dzi dobrej woli oraz wsparciu Unii
Europejskiej w związku z projektem
rewitalizacji terenów poprzemysło-
wych. Za 8 mln zł, które ksiądz Ry-
szard pozyskał z funduszy unijnych,
zakupił do swojego centrum eduka-
cji m.in. nowoczesne tablice inte-
raktywne i pomoce naukowe, nowe
sprzęty, indywidualne szafki w szat-
ni i klasie, wykładziny; urządził prze-
stronny hol, przytulną stołówkę
i świetlicę szkolną.
Już wówczas dyrektorzy innych
lokalnych szkół obawiali się o przy-
szłość swoich placówek, bo tajem-
nicą w środowisku nie jest bynaj-
mniej fakt, iż od kilku lat regular-
nie spada liczba uczniów.
W marcu bieżącego roku na lo-
kalny rynek oświatowy spadła kolej-
na nieradosna nowina. Otóż ksiądz
Adamczak, zachęcony powodzeniem
swojej oświatowej działalności, po-
stanowił otworzyć kolejną placówkę
– tym razem Katolickie Liceum Aka-
demickie im. Jana Pawła II.
„Tylko szkoła katolicka może
dać człowiekowi kompletne naucza-
nie, bowiem dba zarówno o jego do-
bro doczesne, jak i wieczne”. Tak
zauważył wiceprzewodniczący Kon-
ferencji Episkopatu Polski abp
Sta-
nisław Gądecki
, dodając przy tym,
że dobrze byłoby, gdyby każde mia-
sto miało własną szkołę katolicką.
To nie imaginacja. Jak tak dalej
lokalna władza będzie się starać,
marzenie księdza arcybiskupa wnet
stanie się ciałem.
Popularność szkół katolickich wy-
nika także z tego, że społeczeństwu
wymachuje się przed oczyma genial-
nymi wynikami edukowanych w nich
uczniów. W najnowszym ogólnopol-
skim rankingu portalu Perspektywy.pl
licea katolickie znalazły się w pierw-
szej dziesiątce najlepszych szkół aż
w 11 województwach. Tego, że owe
wyniki biorą się z wyjątkowo gęste-
go sita podczas rekrutacji, już się
tak głośno nie mówi. To znaczy, że
gorsi uczniowie lądują w szkołach pu-
blicznych, a śmietankę prymusów spi-
jają szkoły kościelne. Kościołowi
na nadmiernym nagłośnieniu tej prak-
tyki nie zależy, bo za każdym uczniem,
którego kler przyjmie pod dach pro-
wadzonej przez siebie placówki, za-
zwyczaj statusu publicznego, idą
ogromne państwowe pieniądze.
W 2008 r. państwo przekazało na ko-
ścielne kuźnie wiedzy 256,8 mln zł,
w 2009 r. – 270 mln zł, a w 2010 r.
– ponad 300 mln zł.
~~~
Ostatnio do jednego z tego typu
„wyjątkowych miejsc” – salezjańskie-
go gimnazjum w Lubinie – pofaty-
gowała się kontrola z dolnośląskie-
go kuratorium oświaty. Kontrola
– przypomnijmy – sprowokowana
sławnymi na cały świat otrzęsinami,
podczas których uczniowie zlizy-
wali z nagich kolan księdza dyrek-
tora piankę czy też śmietankę. Wy-
niki okazały się co najmniej niepo-
kojące. Tak enigmatycznie mówi
Ja-
nina Jakubowska
, rzeczniczka pra-
sowa Dolnośląskiego Kuratorium
Oświaty we Wrocławiu. Szczegółów
zdradzić nie chce do czasu, aż
do pięciu wniosków pokontrolnych
odniesie się dyrekcja szkoły. Wia-
domo jednak na pewno, że ksiądz
dyrektor nie dopełnił obowiązku
zgłoszenia wyjazdu otrzęsinowego
do kuratorium, zaś sam wyjazd był
obowiązkowy, choć nie powinien.
~~~
Władze Bolesławca postanowi-
ły wygospodarować z zasobów mia-
sta atrakcyjną nieruchomość oraz
zaoszczędzić na niezmiennie niedo-
chodowej edukacji. W tym celu zde-
cydowano o połączeniu szkoły pod-
stawowej nr 2 z lokalnym gimna-
zjum, co dało twór o nazwie Miej-
ski Zespół Szkół nr 3. Piszemy
„twór”, bo nowo powstała placów-
ka nie ma dzieciakom do zaofero-
wania warunków godnych XXI wie-
ku. Wytykają to zresztą sami rodzi-
ce: dzieci ze wszystkich klas 1–3 oraz
czterech zerówek gnieżdżą się w cia-
snym budynku. Starsi uczniowie pod-
stawówki (klasy 4–6) mają lekcje
w budynku gimnazjum, a na WF
chodzą do niewielkiej sali gimna-
stycznej położonej… poza szkołą.
W mieście zawrzało, kiedy
na jaw wyszło, że prezydent
Piotr
Roman
chce zrobić dobrze zako-
nowi pijarów i sprowadzić ich
do miasta („FiM” 40/2012). Tu do-
staną ojczulkowie nie tylko zgodę na
prowadzenie publicznej katolickiej
podstawówki i gimnazjum, co dzi-
wi zorientowanych, bo na lokalnym
Nr 41 (658)
12–18 X 2012 r.
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
POLKA POTRAFI
Perfekcyjna ściema
Prowincjałki
W Strzelnie policja zatrzymała
kierowcę ciężarówki. Nie za prze-
kroczenie prędkości, ale za to, że z pistoletu pneumatycznego kalibru 4,5 mm
na metalowe kulki strzelał do jadącej przed nim osobówki. A strzelał, bo…
kierowca jechał za wolno! Ta niecierpliwość może go kosztować nawet
do 5 lat paki.
POGANIACZ
Im większe równouprawnienie
w domu, tym więcej kłótni. Im
więcej razem robimy – w sensie
gotowanie, sprzątanie – tak samo.
Tak przynajmniej ustalili na-
ukowcy w feministycznej Norwegii.
Nie o same porządki chodzi – ra-
czej o zmiany, które w Skandynawii
lepiej widać. Kobiety tyle samo pra-
cują i zarabiają, więc oczekują, że
i w domu będzie po równo roboty.
Jak im nie pasuje, to uciekają, bo
same się utrzymają. Mniejsze zna-
czenie ma czynnik bardziej pragma-
tyczny – jak tak w parze coś pucu-
ją albo poprawiają po sobie, tym
większe szanse, że znajdzie się po-
wód do kłótni. Lepiej, żeby każdy
miał swoje zajęcia. Nawet te podzie-
lone tradycją na „babskie” i „chłop-
skie”. Wstyd myśleć tak nienowo-
cześnie, ale są damy, które lansują
się na tym, co stare i uświęcone.
We „Wprost” opublikowali listę
najbardziej ogłupiających
programów telewizyjnych.
Do głosowania zaproszo-
no różnych publicystów,
m.in.
Marię Czubaszek
,
i ekspertów od mediów
wszelakich. „Wygrała”
Małgorzata Rozenek
.
To taka pani, której kil-
ka lat temu kot z ku-
lawą nogą nie koja-
rzył. A jeśli kojarzył,
to dzięki mężowi aktorowi, który cza-
sem gdzieś wystąpił. Do czasu! Ro-
zenek zabłysnęła dzięki programowi
„Perfekcyjna pani domu”. Pomysł
na taki show przywędrował z Zacho-
du – w Wielkiej Brytanii bryluje nie-
jaka
Anthea Turner
. Fabuła pro-
sta. Chodzi o to, że w doskonałym
domu siedzi doskonała pani i cały
czas sprząta. Do tego domu przy-
jeżdżają dwie dziewczyny brudasy.
Uczą się od „perfekcyjnej”, a po-
tem jadą sprzątać do siebie.
Za to pani Rozenek – kiedyś
prawniczka, teraz niepracująca – tak
się postarała, że stała się tematem
dyskusji i śmiechów jak kraj długi
i szeroki. Po pierwsze – przypomi-
na Barbie po botoksie. Po drugie
– chociaż „żyje jak każda z nas” – zda-
rza jej się sprzątać w szpilkach i suk-
niach wieczorowych. Poza tym – mnó-
stwo emocji! Uczestniczki między szo-
rowaniem wanny a myciem sedesu
przypominają sobie – dajmy na to – że
z mężem im się nie
układa. I płaczą.
Ale najciekawsze
jest to, że „perfekcyj-
na” swoimi życiowymi
radami cofnęła siebie
i przy okazji nas.
Do XIX w. co naj-
mniej! Walka femini-
stek o to, żeby było
po równo, na nic się
zdała, bo słyszymy: „Ciężko wyma-
gać od dorosłych mężczyzn, żeby
sprzątali w domu jak dzieci”.
Od sprzątania jest baba! Panowie
w programie występują, ale jako kry-
tycy swoich ślamazarnych partnerek.
Inna złota myśl: „Niektóre laski cho-
dzą na siłownię. Po co? Wystarczy,
że umyjesz wannę”. Największy po-
pis dała w tzw. telewizji śniadanio-
wej, gdzie wypaliła: bałagan w domu
młodych kobiet to wina feministek.
Tyle że… gdyby nie feministki, pa-
ni Rozenek w śniadaniowych tele-
wizjach by nie było.
„To takie pro-
ste: nie sprzątasz wanny o 2 w nocy,
jesteś feministką. Nie latasz ze ścierą
wszędzie i nie zawiązujesz kokardek
perfekcyjnie na perfekcyjnych słoicz-
kach – feminizm. Takiej definicji nie
słyszałam. No w szoku jestem, jako
nowa feministka z zepsutym odkurza-
czem...”
– napisała
Karolina Kor-
win-Piotrowska
.
Chociaż może to tylko lans
– na antynowoczesną. W między-
czasie okazało się, że pięknie wy-
sprzątana chałupka wcale nie jest
jej. Tylko TVN-u. Ona przyniosła
tam trochę swoich bibelotów. A zna-
jomi „perfekcyjnej” donieśli prasie
brukowej, że ona sama ma sprząta-
nie w pupie. Do garów i zamiata-
nia zatrudnia sprzątaczkę. Woli im-
prezy. Jak na celebrytkę przystało.
JUSTYNA CIEŚLAK
Sześć 20-centymetrowych nie-
wybuchów znalazł w parku miesz-
kaniec Bytomia. Wszystkie co do jednego zapakował do torby i powędro-
wał do skupu złomu. Stamtąd został pogoniony. Spacerował ze swoim
wybuchowym ekwipunkiem tak długo, aż natknął się na policyjny patrol.
WĘDROWNY NIEWYPAŁ
W kartotekach policyjnych zna-
lazło się dwóch mieszkańców Gli-
wic. Obydwaj zostali odnotowani za ten sam czyn: kradzież cudzego mie-
nia, a konkretnie – roweru. Jeden złodziej miał 73 lata, drugi – 9 lat.
WSPÓŁPRACA POKOLEŃ
O swoje jak lew walczyła bab-
cia klozetowa z Jeleniej Góry. Je-
den z klientów sądził, że wykpi się 80 groszami zamiast cennikowych 2 zło-
tych. Nic z tego. Kobitka zamknęła go w szalecie, żeby zmiękł. Kiedy nie
odpuszczała, zadzwonił na policję. Ta odprowadziła go do bankomatu, że-
by wyjął pieniądze na należność za siusiu. No, i tak się właśnie dba o in-
teresy firmy!
PRZYPARTY DO KLOZETU
Dwóch emerytów skoczyło sobie
do gardeł na klatce schodowej
kaliskiej kamienicy. Panowie mocno się poturbowali: 77-latek zadał są-
siadowi kilka ciosów nożem w klatkę piersiową i brzuch, a zaatakowany
złamał agresorowi obojczyk! No, na emeryturze naprawdę nie trzeba uda-
wać życia. Trzeba tylko uważać, żeby go nieopatrznie nie stracić.
STARSI PANOWIE DWAJ
Kolegę ze świnią pomylił pewien
mężczyzna z Dobrynia-Kolonii.
W efekcie 47-letni
Jan O.
trafił do szpitala z nożem wbitym w tył głowy,
i to na tyle mocno, że ostrze wyszło policzkiem. Przeżył. Zarówno opraw-
ca, jak i ofiara, byli kompletnie pijani.
KOLEGOBICIE
Opracowała WZ
B
iskupi zapłakali nad losem polskich rodzin i…
i często trwałe rozbicie. Dlaczego zatroskanych bisku-
pów to nie zastanawia, nie martwi?
Obok tej pokazowej troski, która jest tylko marnym
popisem hipokryzji, w liście biskupów znajdziemy tak-
że rzeczy groźne. Chociażby takie oto wezwanie: „Ob-
serwujemy także coraz większe przyzwolenie społecz-
ne na te niewłaściwe zjawiska i często brak jakiejkol-
wiek reakcji ze strony bliskich osób”. Pod hasłem: „Nie-
właściwe zjawiska” biskupi mają na myśli m.in. rozwo-
dy i wolne związki. Rodzi się wobec tego pytanie, jak
powinien wyglądać brak spo-
łecznego przyzwolenia na te
„zjawiska”. Czy idzie o to,
aby sędziowie nie orzekali
rozwodów, rozwodnicy byli
wytykani palcami, a ludziom
mieszkającym bez ślubu od-
mawiano prawa do wynajmu mieszkania i wyrzucano
ich z pracy? A może chodzi o wyrzucanie z domów
panien oczekujących narodzin dziecka? Tego rodzaju
„brak społecznego przyzwolenia” jest z historii dobrze
znany, a Kościół i jego funkcjonariusze bywali zazwy-
czaj moderatorami akcji wymierzonych w „grzeszni-
ków”, czyli ludzi żyjących wbrew katolickim normom.
Na razie „brak przyzwolenia” polega m.in. na tym,
że setki tysięcy rodzin, które egzystują bez kościelne-
go bądź cywilnego ślubu, nie mają praw choćby zbli-
żonych do tych poślubionych. Kościół i jego politycy
dbają pilnie o to, aby ich nie mieli. Tak mniej więcej
wygląda w praktyce „troska biskupów o polską rodzi-
nę”. Ale czego można oczekiwać od facetów, którzy
własną karierę zawodową i finansową postawili po-
nad możliwość stworzenia trwałego związku z drugim
człowiekiem i jeszcze nazwali to „powołaniem”?
ADAM CIOCH
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
postanowili judzić przeciwko niektórym z nich.
O tym, że polskie rodziny nie mają lekko, wiedzą
wszyscy, którzy zetknęli się z normalną polityką pro-
rodzinną prowadzoną przez państwa zachodnie lub cho-
ciażby Czechy czy Węgry. Biskupi rzymskokatoliccy w li-
ście z okazji Dnia Papieskiego wspominają o tej trud-
nej sytuacji mimochodem, większość swojej energii kon-
centrując na ataku na te rodzaje rodzin, które im się
nie podobają.
Szkoda to wielka, że bisku-
pi nie dociekają tego, dlacze-
go polscy politycy, w ogrom-
niej większości katolicy i człon-
kowie przykościelnych partii,
za nic mają los rodziny – za-
równo materialny, jak i praw-
ny. Bo nieuznawanie związków partnerskich to przecież
forma lekceważenia. Jakim to katolickim cudem się dzie-
je, że pieniądze znajdują się u nas na wszystko – egzo-
tyczne wojny, stadiony, a przede wszystkim fanaberie
panującego Kościoła, a nie ma ich na potrzeby rodzin
i dzieci? Może to wynika właśnie z pseudowartości gło-
szonych przez Kościół, którego politycy są wiernymi
synami? A może z tego, że polscy biskupi są faktyczny-
mi apostatami katolickiej nauki społecznej, której nie
głoszą ani nie realizują. O zdradzie Ewangelii nawet nie
wspominam, bo jej lekceważenie w Kościele katolickim
to norma wpisana w oficjalne dokumenty. A przecież
jest jeszcze i tak, że Kościół i jego Caritas zarabiają
na nędzy tysięcy polskich rodzin, bo tuczą się publicz-
nymi środkami pomocowymi! Okazuje się, że z kraju,
w którym Kościół opływa w luksusy, 3 miliony ludzi
musiało wyjechać, aby szukać pracy i wsparcia dla
swoich rodzin i dzieci. A teraz te rodziny cierpią rozłąkę
Artystka Maria Peszek przeniknięta jest satanizmem.
(Tomasz Terlikowski, publicysta katolicki)
Rozpolitykowanie księży jest jednym z naszych ciężkich grzechów.
(ks. prof. Andrzej Szostek, KUL)
Dzięki Bogu jestem ateistką.
(Maria Czubaszek,
cytując Luisa Bunela i George’a Bernarda Shawa)
Każdy, kto uważa, że potrzebna jest religia do tego, by czynić dobro, jest
dobry ze złych powodów. Ja wolę być dobry ze względów moralnych. Mo-
ralność była przed religią.
RZECZY POSPOLITE
Obłudna troska
(Richard Dawkins)
Panie, dlaczego tak bardzo się przed nami chowałeś.
(jw., w odpowiedzi na pytanie: „Załóżmy, że Bóg istnieje
i może pan zadać mu jedno pytanie. Jak by ono brzmiało?”)
Francja szanuje wolność wyznania, ale żadne z wyznań lub przekonań fi-
lozoficznych nie może być narzucone wszystkim obywatelom. Sposób życia
Francuzów nie będzie poddany żadnej określonej duchowości. Nie wyrzek-
niemy się drogi równouprawnienia, bo taka była wola wyborców.
(premier Francji Jean-Marc Ayrault, w związku z atakami
biskupów katolickich na ustawę o równouprawnieniu małżeństw)
Wszyscy poważniejsi historycy przyznają, że inkwizytorzy zachowywali
się wobec podejrzanych z reguły poprawnie. Śmierć na stosie, z naszej
perspektywy nieludzka, dla ludzi średniowiecza jawiła się jako znacznie
mniej okrutna, a posądzanie inkwizycji o wyjątkowy sadyzm jest całko-
wicie chybione.
(Robert Żurek,
redaktor katolickiego kwartalnika „Fronda”)
Wybrali: RK, JC, SH, PPr, AC
Nr 41 (658)
12–18 X 2012 r.
NA KLĘCZKACH
5
w tym roku obchodzony będzie 14
października pod hasłem: »Jan Pa-
weł II – Papież rodziny«” – ogłosiły
obchody piętnastolecia swojego ist-
nienia. Na tę podwójną okoliczność
– papiesko-urodzinową – przez ty-
dzień na pływalni ma zostać zamon-
towany „niesamowity tor sprawno-
ściowy”. Atrakcja w szczególności
– zgodnie z hasłem tegorocznego
Dnia Papieskiego – zarezerwowa-
na została jako miejsce spotkań i spor-
towej rywalizacji dla całych ro-
dzin. I tylko szkoda, że o mszy na ba-
senie nie pomyślano. Pływająca ce-
lebra mogłaby być malownicza.
AK
seminarium – modlitwach, pracach
fizycznych itp. Podobną imprezę
zorganizowało kilka miesięcy temu
seminarium w Łodzi. Inne semina-
ria promują uprawianie u siebie
sportu lub przedstawiają młodych
księży (m.in. na billboardach!) ja-
ko prawdziwych mężczyzn, takich
macho w sukienkach… Efekty są
żadne, bo kleryków nie chce w ogó-
le przybywać.
PRZYJACIEL
CENZOREM
Episkopat Polski ustanowił nad-
zorcę dla Telewizji Trwam. Nie cho-
dzi oczywiście o to, aby cokolwiek
w niej zmieniać, bo nadzorca to je-
den z najlepszych kumpli
Tadeusza
Rydzyka
, były „cenzor” Radia Ma-
ryja i autor pochwalnych hymnów
„radiomaryjnych” – abp
Sławoj Le-
szek Głódź
. Celem tego manewru
jest sprawianie wrażenia, że ta biz-
nesowa telewizja Rydzyka jest in-
stytucją kościelną po to, aby tym
szybciej dostać upragnione miejsce
na multipleksie.
i miejscowy nadzór budowlany na-
ruszyli prawo, zezwalając na bu-
dowę wieży (z nadajnikami GSM)
zbyt blisko sąsiada. Ten twierdzi,
że przez emitowane promieniowa-
nie zmarła jego żona i pracowni-
ca. Ale któż się odważy ruszyć z po-
sad kościelną wieżę?
GRZECH ATEIZMU?
W Rzeszowie modlono się
za grzech ateizmu. Konkretnie „wy-
nagradzano Bogu” za ten grzech.
Dlaczego brak wiary miałby być
grzechem dla… niewierzących, nie
wyjaśniono. Ryzykujemy natomiast
twierdzenie, że równo ich to ob-
chodzi. Czekamy na ogólnokościel-
ną akcję „wynagradzającą Bogu”
za grzech głupoty. I na solenną
obietnicę nawrócenia.
PPr
MaK
JEDNAK MOŻNA
CHRYSTUS KALNY
W zarządzanej przez umiarko-
waną prawicę Łodzi bez większych
protestów ruszył sponsorowany przez
miasto program wychowania seksu-
alnego dla najstarszych gimnazjali-
stów. Zajęcia są dobrowolne, a mia-
sto na ich zorganizowanie wydało 36
tys. zł. Zajęcia są prowadzone w du-
chu neutralności światopoglądowej.
Kurs trwa 10 godzin.
W Kalnej na Podbeskidziu po-
święcono nową figurę Chrystusa
Króla. Jak na Polskę przystało, fi-
gura jest wielka – ma z cokołem
10 m długości. Ciekawe, czy ta fi-
guralna gigantomania ma jakiś
związek z… rozmiarami i komplek-
sami proboszczów?
MaK
MaK
SIOSTRY
ZAPŁADNIAJĄCE
BISKUPIA POLICJA
ŻABIE PROROCTWO
Zastanawialiście się, czy moż-
na jeszcze bardziej sklerykalizować
policję? Zawsze można! Na Opolsz-
czyźnie komendant
Leszek Ma-
rzec
organizuje ostatnio pielgrzym-
kę mundurowych na Górę Świętej
Anny. Tam też odznaczył biskupa
Andrzeja Czaję
„za zasługi dla po-
licji”. Nie jest jasne, czym biskup
się dokładnie służbom zasłużył, ale
Marzec z pewnością zapunktował
w kurii.
Boromeuszki z Wrocławia wyle-
czą panie, które chcą mieć dzieciąt-
ko, ale nie mogą począć. Wyleczą
DOZWOLONYMI metodami, czy-
li… pewnie nie wyleczą. „To będzie
alternatywa dla in vitro!” – cieszy się
s.
Ewa Jędrzejczak
, przyszła pra-
cownica gabinetu „siostrzanego”. Do-
zwolone przez Kościół „leczenie” od-
bywa się według metod naprotech-
nologii, bo tzw. kalendarzyki mał-
żeńskie, badanie śluzu, mierzenie
temperatur to wszystko, co księża
i zakonnice kochają najbardziej. Bo-
romeuszki dysponują budynkami
po byłym szpitalu przy ul. Rydygie-
ra. Żeby gabinet wystartował, potrze-
ba 490 tys. zł. Na razie sponsorzy da-
li 133 tys. zł. Unia nie chciała po-
móc. Na razie, żeby już coś robić,
wyremontowały mniejszy budynek
i założyły Specjalistyczny Ośrodek
Odpowiedzialnego Rodzicielstwa.
Wizyta kosztuje od 80 do 150 zło-
tych. Żeby poskutkowały, potrzeba
kilku – dodają siostry.
MaK
MaK
WNIEBOWZIĘTA?
BENEDYKT ŁASKAWY
Jak wiadomo od lat, bycie ka-
tolickim pielgrzymem w Polsce gro-
zi wieloma „opatrznościowymi” przy-
krymi zdarzeniami: można zostać
potrąconym na jezdni, można spło-
nąć w autobusie jak maturzyści
z Białegostoku lub spaść z mostu
jak wędrowcy z La Salette. Moż-
na się też zapaść pod ziemię w Wil-
nie, jak tego doświadczyła pani
Ka-
zimiera
, starsza pani z Bełchatowa,
którą skuszono na parafialną wy-
cieczkę. Kobieta zaginęła bez śla-
du pod Ostrą Bramą, a jej proboszcz
i cała grupa po krótkich poszukiwa-
niach wrócili do kraju…
Paolo Gabriele
, kamerdyner
papieski, który zasłynął z wyno-
szenia tajnych dokumentów z Wa-
tykanu, został skazany na 1,5 roku
więzienia w areszcie domowym.
Tymczasem
Benedykt XVI
zasta-
nawia się nad ułaskawieniem ska-
zańca. Obstawiamy, że do ułaska-
wienia dojdzie. Cóż Watykanowi
po więzieniu Gabriele, skoro wszyst-
kie agencje świata mogą poinfor-
mować, jak ludzkim panem okazał
się papież!
MaK
„Super Express” donosi, że
w Zelkowie koło Krakowa zniknęły
ze stawu żaby, co jest
„jednym ze zna-
ków przewidujących katastrofę”.
Tak
głosi miejscowa legenda. Gazeta są-
dzi, że może to mieć związek z rze-
komo zapowiadającym koniec świa-
ta kalendarzem Majów. A może
Czerwców? Któż to wie…
MaK
SKOŃCZMY
Z ABONAMENTEM
Ruch Palikota chce zlikwidowa-
nia abonamentu telewizyjnego. Naj-
lepiej – do 2013 roku. Rząd miałby
wówczas poratować TVP i Polskie
Radio rekompensatą – 591 mln zł.
Kolejnym pomysłem RP jest podział
mediów publicznych na pion komer-
cyjny i misyjny. Do działu pierwsze-
go miałyby się zaliczać TVP1, TVP2
oraz I i III program Polskiego Ra-
dia. Do drugiego – TVP Kultura,
TVP Info, nowo powstały program
dla dzieci i dwa programy Polskie-
go Radia – II i IV. Wszystko, co
misyjne, byłoby bez reklam.
MaK
MaK
NIEMCY KAPITULUJĄ
Ministerstwo sprawiedliwości
Niemiec zaaprobowało projekt prze-
pisów dopuszczających obrzezanie
chłopców. Idą one na przekór de-
cyzji sądu w Kolonii, który w czerw-
cu bieżącego roku obrzezania za-
bronił. Po medialnej burzy i prote-
stach Żydów, muzułmanów i czę-
ści chrześcijan obrzezanie pozosta-
nie jednak legalne, bo tak chce rzą-
dząca koalicja. Przeciw porzuceniu
praw dzieci na korzyść instytucji re-
ligijnych protestuje natomiast do-
syć solidarnie lewica – SPD, Zielo-
ni i Partia Lewicy.
POKUTA MARSZOWA
JAK KOCHASZ PAPĘ?
W Polsce Kościół watykański
propaguje Pokutne Marsze Różań-
cowe, które mają „wynagrodzić Bo-
gu” niespełnienie przez naród ślu-
bów jasnogórskich. Nie bardzo wia-
domo, o co dokładnie chodzi, ale
na przykład w ślubach
Jana Kazi-
mierza
była obietnica zniesienia
niesprawiedliwych ciężarów nałożo-
nych na społeczeństwo. W naszych
czasach ciężary te nakładają z pew-
nością księża wyłudzacze.
MaK
Publiczna Szkoła Podstawowa
nr 6 w Chrzanowie ogłosiła dla swo-
ich uczniów konkurs literacki
pod zbiorczym tytułem: „Jak ko-
cham błogosławionego Jana Paw-
ła II?”. Celem konkursu jest przy-
gotowanie przez poszczególne kla-
sy krótkich wypracowań. Pierwszo-
klasistom powierzono bojowe zada-
nie napisania miłosnych wyznań
na temat: „Jak kocham błogosła-
wionego Jana Pawła II w szkole?”;
drugoklasistom – „Jak kocham bło-
gosławionego Jana Pawła II w ko-
ściele?”; trzecioklasistom – „Jak ko-
cham błogosławionego Jana Paw-
ła II w domu?”; czwartoklasistom
– „Jak kocham błogosławionego Ja-
na Pawła II w klasie?”; piątoklasi-
stom – „Jak kocham błogosławio-
nego Jana Pawła II w przyrodzie?”
i szóstoklasistom – „Jak kocham
błogosławionego Jana Pawła II w oj-
czyźnie?”. I jak tu nie kochać pol-
skiej szkoły!!!
JC
KLERYK
NA WEEKEND
JC
Kolejny weekend powołaniowy
organizuje kieleckie Wyższe Se-
minarium Duchowne. To już trze-
ci z kolei pod hasłem: „Kleryk to...
Zostań nim na weekend i zobacz
sam”. Uczestnicy, potencjalni chętni
do zostania klerykami, wezmą udział
w codziennym życiu studentów
UCZY I WYCHOWUJE
Instytut Pamięci Narodowej za-
prosił do Polski delegację z Tune-
zji. Przylecieli 8 października. „Spo-
tkania mają mocno roboczy charak-
ter” – zapewnia
Andrzej Arseniuk
,
rzecznik IPN. Goście z Afryki ma-
ją uczyć się od nas, jak obalać dyk-
tatury. No i jak wprowadzać ład
i porządek! Według prawideł de-
mokracji. Inne przewidziane atrak-
cje: pogadanka na temat ścigania
zbrodniarzy komunistycznych i nie-
mieckich; pogadanka na temat na-
szego modelu lustracji, czyli spo-
sobów prześwietlania urzędników
państwowych; pogadanka na temat
archiwów, m.in. sposobów maga-
zynowania dokumentów. Instytut
– cieszą się jego pracownicy – ma
też „pochwalić się swoją działalno-
ścią badawczą i edukacyjną”. Cho-
dzi zapewne o rozdrapywanie sta-
rych ran, w którym celuje IPN. Bied-
ni Tunezyjczycy…
MaK
OŚLICA NA MSZY
Kościół zrobił się ostatnio tu
i ówdzie wrażliwszy na los zwierząt.
Albo tylko uwrażliwił się na nowy
target klientów – właścicieli psów.
W każdym razie m.in. w podłódz-
kiej Kalonce modlono się za zwie-
rzęta i ich właścicieli – pieski, ko-
ty, konie, lamy i oślicę. Z całym
szacunkiem dla tej ostatniej, trze-
ba przyznać, że ten gatunek zwie-
rząt jest wyjątkowo dobrze dobra-
ny do okoliczności.
AK
MaK
NURKOWANIE Z JPII
Kryta pływalnia wraz z centrum
fitness w Bochni postanowiły celebro-
wać papieskie obchody. I – „w związ-
ku z przygotowaniami do obcho-
dów XII Dnia Papieskiego, który
ŁEBSKI PROBLEM
W Łebie doszło do konfliktu
pomiędzy miejscową parafią a wła-
ścicielem sąsiedniej działki. Kościół
JC
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • radiodx.htw.pl
  •